- Przy sytuacji, po której zobaczyłem czerwoną kartkę, obaj się ciągnęliśmy. Irlandczyk nie chciał mnie puścić i kiedy zacząłem się wyrywać, on mnie obrócił. To było w ferworze walki. W rozpędzie podczas tego obrotu trafiłem go dłonią w głowę. To był naturalny odruch, chciałem wyswobodzić się z jego uścisku, a nie złośliwie i celowo uderzyć - powiedział "Włodar", w "Życiu Warszawy". Niestety Włodarczyk nie będzie mógł zagrać w środowym meczu z Anglią, a trener Paweł Janas może mieć poważne kłopoty z ustawieniem linii ataku. Wg. napastnika Legii Anglicy są do ogrania, skoro Austriacy strzelili im dwie bramki. - Są do ogrania. Austria to nie jest jakiś wielki zespół, a jednak strzelili im dwie bramki. Anglicy za wszelki cenę będą chcieli w Chorzowie wygrać. Stracili już dwa punkty w Wiedniu, dlatego na pewno od początku rozpoczną atak. My będziemy mieli okazję do przeprowadzenia kontrataków. Eliminacje, podobnie jak poprzednie, rozpoczęły się dla nas bardzo dobrze, może dalej się tak potoczą i awansujemy do finałów mistrzostw świata. Wtedy też sparingi nie wychodziły najlepiej, a w eliminacjach było super - przypomniał Włodarczyk, który docenił również rolę Jacka Krzynówka w sobotnim meczu. Przypomnijmy, że Krzynówek zagrał zaledwie kilka dni po śmierci ojca. - To było trudne spotkanie dla Jacka. W rozmowach z nim nie podejmowaliśmy tego tematu. Jesteśmy pełni podziwu dla niego, po meczu złożyliśmy mu podziękowania za wspaniałą grę. Pokazał, że jest wysokiej klasy zawodnikiem. W tak trudnym momencie potrafił się zmobilizować - stwierdził Włodarczyk, który już wrócił do Warszawy.