W radzie miejskiej zostały już złożone dwa projekty uchwał dotyczące powołania spółki i takich zmian w budżecie miasta na rok 2009, które pozwolą wygospodarować 1 mln zł na objęcie akcji nowego podmiotu. Łódzki Klub Sportowy Piłkarska Spółka Sportowa - pod taką nazwą ma być zarejestrowany nowy podmiot - docelowo będzie przejęty przez inwestora strategicznego, z którym od dłuższego czasu prowadzone są negocjacje. Tomaszewski poinformował, że ustalono już większość szczegółów dotyczących przyszłej umowy. Nowy inwestor ma otrzymać od miasta w dzierżawę na 29 lat i 11 miesięcy tereny sąsiadujące ze stadionem ŁKS. Wiceprezydent podkreślił, że wcześniej takie samo rozwiązanie zastosowano w przypadku Widzewa. "Zwrócimy się do Rady Miejskiej o wydzierżawienie nowej spółce terenów przy al. Unii. Tereny te, poza wykorzystaniem na cele sportowe będą też służyć do celów inwestycyjnych i komercyjnych, żeby inwestor strategiczny mógł również na tym terenie zarabiać i pozyskiwać środki na utrzymanie ŁKS" - wyjaśnił Tomaszewski. Wiceprezydent podkreślił, że w projekcie uchwały o powołaniu nowej spółki znalazł się m.in. punkt mówiący o tym, że docelowo rada miejska "wyraża zgodę na wystąpienie miasta z Łódzkiego Klubu Sportowego przez wycofanie akcji". Ma to nastąpić w terminie do 7 miesięcy od dnia wpisania spółki do Krajowego Rejestru Sądowego. Miasto wycofa swoje udziału w momencie, gdy nowy inwestor zwróci pieniądze przekazane przez magistrat na założenie i działalność spółki. "Miasto finansowo nie angażuje się więc w ratowanie ŁKS. Pieniądze, które będziemy musieli dzisiaj przeznaczyć na spłatę długów zostaną zwrócone przez inwestora. Nie ma więc mowy o tym, że miasto angażuje pieniądze podatnika w ratowanie jednego klubu" - powiedział obecny na konferencji przewodniczący komisji sportu łódzkiej rady miejskiej Witold Skrzydlewski. Do powołania nowej spółki niezbędna jest jeszcze zgoda dotychczasowych udziałowców ŁKS, którzy przed sądem chcą rozstrzygnąć, do którego z nich należą akcje. Władze miasta nie zamierzają jednak czekać na sądowe rozstrzygnięcie i oczekują od wszystkich osób uważających się za udziałowców piłkarskiej spółki ŁKS jak najszybszej zgody na oddanie swoich udziałów. "Do dzisiaj nie ma żadnego dokumentu świadczącego o tym, że oddają swoje akcje. Musimy mieć dokument, mówiący czarno na białym, że tak jest" - powiedział Skrzydlewski. Dodał, że miasto nie ma zamiaru nic płacić dotychczasowym udziałowcom. "Jeśli oni chcą coś sprzedawać i wziąć za to gotówkę, to niech prowadzą ten interes. Są dzisiaj bankrutami. Doprowadzili firmę do totalnej plajty i my dzisiaj kupujemy za ich długi. Długi wymagalne, które muszą być spłacone po to, żebyśmy byli członkami Łódzkiego Związku Piłki Nożnej i PZPN. Nie wolno mówić, że ktoś coś daje za darmo, bo nic nie daje. Za darmo to można dać wtedy, jak się nie ma żadnych zobowiązań. Ta firma ma długi" - wyjaśnił Skrzydlewski. Dodał, że ma nadzieję, iż na sesji 16 grudnia "radni dotrzymają słowa o tym, że chcą ratować ŁKS" i zagłosują za rozwiązaniami zaproponowanymi przez miasto.