Za dwa tygodnie odbędzie się w Salonikach rewanż, w którym to grecki zespół będzie miał łatwiejsze zadanie, by awansować do fazy grupowej. - Nie rozpoczęliśmy meczu zbyt dobrze. W pierwszych 10, 15 minutach właściwie nie graliśmy - wyjaśnił Petrescu. - Straciliśmy gola, gdy jeden z naszych piłkarzy był kontuzjowany, a wszyscy myśleli, że będzie przerwana gra. My zawsze w takiej sytuacji wybijamy piłkę na aut. Nie wiem czemu inne drużyny tego nie robią. - Mieliśmy kilku zawodników, którzy nie czuli się zbyt dobrze. Przykładem jest Kuba Błaszczykowski, ale powiedział mi o tym dopiero w przerwie. W akcji, po której straciliśmy gola kontuzji doznał Piotr Brożek, grał ze złamaniem ręką do końca pierwszej połowy - dodał szkoleniowiec Wisły. - Moim zdaniem ten dwumecz się nie zakończył. Utrudniliśmy sobie zadanie tą przegraną, ale jesteśmy w stanie awansować". W lepszym nastroju, co zrozumiałe, był trener Iraklisu. - Przede wszystkim chciałem podziękować za ciepłe przyjęcie. Drużyna Iraklisu pokazała się w tym meczu z innej strony niż w dotychczasowych rozgrywkach ligi greckiej, była dobrze zorganizowana w linii obronnej. Po przerwie mieliśmy okazję do zdobycia jednej bramki. Wisła naciskała, a po czerwonej kartce miała przewagę, ale udało się dowieźć wynik do końca - stwierdził Savvaas Kofidis. - To zwycięstwo jest bardzo ważne, ale nic się nie skończyło, czeka nas rewanż. Oświadczam absolutnie, że Epalle nie należała się czerwona kartka. Na temat fair play powiedziano wiele. Przy bramce moi zawodnicy nie widzieli, że z tyłu leży piłkarz przeciwnej drużyny. Zawsze staramy się grać fair - dodał szkoleniowiec gości.