Oby miał rację, bo inaczej krakowianie do pierwszego meczu eliminacji Ligi Europy z kosowskim Llapi Podujeve przystąpiliby z mocno okrojoną kadrą. Z klubu odeszło już dziewięciu zawodników, a 20 czerwca klub informował, którzy piłkarze leczą kontuzję - Goku, Jesus Alfaro, Bartosz Jaroch, Bartosz Talar, Dawid Szot i Igor Łasicki. Z tego grona do zdrowia wrócili Jaroch i Łasicki - zagrali w piątkowym sparingu z Puszczą Niepołomice. Wystąpili w nim także dwaj pozyskani przed sezonem zawodnicy - Rafał Mikulec i Oliwie Sukiennicki, ale na tę chwilę nie mogliby zostać zgłoszeni do rozgrywek Ligi Europy. Wszystko przez zakaz transferowy, który nałożyła na krakowski klub FIFA. W systemie światowej federacji pojawiło się, że kara weszła w życie 21 czerwca i obejmuje trzy kolejne okna transferowe. Prezes Wisły uspokaja W teorii Kazimierz Moskal, trener Wisły miałby do dyspozycji tylko zawodników, którzy są nadal w kadrze z poprzedniego sezonu. To niespełna 20 graczy. Zresztą sam szkoleniowiec przyznaje, że nawet z nowymi piłkarzami skład jest za wąski. Pilnie potrzebuje lewego obrońcy, a także napastnika, środkowego pomocnika i stopera. A testowany w sparingu 23-letni defensywny pomocnik Niemiec Luis Jakobi nie zdał sprawdzianu. Po tym jak zakaz został ujawniony, zareagował prezes klubu. Królewski uspokaja i zapewnia, że to tylko "techniczny problem". Przyznaje jednak, że zakaz został nałożony. Stało się tak, bo Wisła ma problem "związany z rejestracją płatności kolejnych około 80 000 euro wynikających z umowy do Ziliny za Enisa Fazlagicia". Królewski twierdzi, że te pieniądze zostały wpłacone i dodaje: "sprawa już wyjaśniona i w systemie FIFA zaraz się będzie świecić na zielono". Na razie zakaz transferowy obowiązuje.