Łukasz Piszczek w 2021 roku oficjalnie zakończył swoją długą i niezwykle bogatą i długą karierę na absolutnie najwyższym poziomie. Były boczny obrońca Borussii Dortmund i reprezentacji Polski opuścił Bundesligę, ale nie odwiesił kompletnie butów na kołek. Piszczek przeniósł się do rodzinnych stron i tam, gdzie się wychowywał. Od 2021 roku znów reprezentuje bowiem barwy LKS-u Goczałkowice, w którym pełni podwójną rolę. Jest bowiem piłkarzem i trenerem. Katastrofalny błąd bramkarza Rakowa. Mistrz Polski coraz dalej obrony tytułu Były prawy obrońca w tej roli sprawdza się naprawdę nieźle. Prowadził swój zespół już dotychczas w 40 meczach. Wygrał osiemnaście z nich. Piszczek obecnie ma średnią punktową na poziomie 1,58 punktu, co stawia go w naprawdę dobrym świetle, bo to są liczby, które pokazują, że naprawdę wie, o co chodzi w tym fachu. Warto też wspomnieć, że LKS nie jest zdecydowanie tym najbogatszym klubem na swoim poziomie rozgrywkowym, a plasuje się na ósmym miejscu w tabeli. Pierwsze trofeum Piszczka. Wielki moment Piszczek czekał na swój pierwszy wielki trenerski sukces, ale to wyczekiwanie nie było zbyt długie. Były defensor wspólnie ze swoimi piłkarzami awansował do finału Poltent Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Tychy. W nim LKS mierzył się z Pniówkiem 74 Pawłowice i wygrał 3:1, co sprawia, że Piszczek wstawił na swoją półkę pierwsze trofeum w trenerskiej karierze. Plan Barcelony w rozsypce, Bayern już czyha. Niemcy chcą całkiem namieszać - Tuż po meczu w naszym sztabie szkoleniowym zażartowałem, że to moje pierwsze trenerskie trofeum do gabloty. Cieszę się, bo po to się pracuje, żeby wygrywać. To jest nagroda za to, jaką się pracę wykonuje i zwycięstwo zawsze sprawia radość. W dodatku w historii naszego klubu także jest to pierwsze takie osiągnięcie. Cieszymy się wszyscy, bo dla chłopaków też to jest ważne. Przekonali się, że finały są po to, żeby je wygrywać - mówił po meczu były wybitny kadrowicz, cytowany przez Śląski Związek Piłki Nożnej.