Michał Listkiewicz to jedna z najważniejszych twarzy PZPN przełomu wieków. Piastował w federacji różne obowiązki, najbardziej kojarzony jest z funkcją sekretarza generalnego, a później - prezesa. Związkiem kierował w latach 1999-2008. Chyba sam się nie spodziewał, że krótko po 70. urodzinach ponownie wstąpi w struktury PZPN. Właśnie odebrał nominację na przewodniczącego Komisji Zagranicznej. - Skoro wiceprezes ds. zagranicznych Mieczysław Golba i sekretarz Łukasz Wachowski złożyli taką propozycję, chcę pomóc. Tym bardziej że działalność międzynarodowa była przez lata traktowana po macoszemu. W PZPN, tak jak w rządzie, powinna być komórka zajmująca się działaniem na polu zagranicznym - mówi Listkiewicz w rozmowie ze "Sportowymi Faktami". Michał Listkiewicz znalazł winnych po meczu z Mołdawią. Oberwało się Listkiewicz ponownie w szeregach PZPN. Liczy na udaną współpracę z Bońkiem Jaki będzie zakres obowiązków Listkiewicza w nowej roli? - Stworzymy małą komórkę. Będę doradzał władzom związku, które mają na głowie wiele innych spraw. Podpowiem, gdzie aplikować, o jakie imprezy się starać. Mam sprawiać, by wizerunek związku na świecie był lepszy - tłumaczy. Zaznacza przy tym, że za wykonywaną pracę nie będzie pobierał wynagrodzenia. I dodaje, że liczy na owocną współpracę ze Zbigniewem Bońkiem. To również niedawny sternik krajowej federacji, wciąż pełniący rolę wiceprezydenta UEFA. Absurdalna sytuacja. Samochody PZPN-u nagle stanęły. Sponsor stworzył kuriozalny problem A co, jeśli honorowy prezes PZPN nie wykaże w tym temacie entuzjazmu? - Jeśli prezes Boniek nie będzie chciał mnie wesprzeć, to trudno, poradzę sobie. Znam więcej języków obcych od niego - odpowiada w swoim stylu Listkiewicz.