Wielka nagroda dla Milika. Czekał na to aż 397 dni. Przełom stał się faktem
Arkadiusz Milik znalazł się w meczowej kadrze Juventusu na spotkanie z Manchesterem City w Klubowych Mistrzostwach Świata. Reprezentant Polski czekał na to od 25 maja 2024 roku - dokładnie przez 397 dni. To efekt jego heroicznej batalii z kontuzjami. Ledwie przed dwoma tygodniami odbył pierwszy trening zespołowy. Trener Igor Tudor uznał, że miejsce na ławce rezerwowych w starciu gigantów podziała na 31-letniego napastnika na wskroś motywująco.

Przebieg traumy Arkadiusza Milika polscy kibice znają już na pamięć. Chodzi o piłkarza, który w minionym sezonie nie spędził na murawie choćby minuty. W piłkę nie gra od 13 miesięcy.
Dramat rozpoczął się 7 czerwca 2024 roku. Tego dnia Milik nabawił się kontuzji, tuż przed wylotem reprezentacji Polski na finały ME. Z powodu urazu nie był w stanie kontynuować towarzyskiej potyczki z Ukrainą już po 80 sekundach gry.
Milik znów o krok od wielkiego futbolu. W meczu z Manchesterem City usiadł na ławce
Piłkarz bez zwłoki przeszedł zabieg chirurgiczny lewego kolana i wydawało się, że jeszcze jesienią zeszłego roku może wrócić do gry. A przynajmniej do treningów z pełnym obciążeniem. Rekonwalescencja przebiegała jednak bardzo niepomyślnie. Do tego stopnia, że w październiku staw kolanowy trzeba było zoperować ponownie.
W styczniu piłkarz miał polecieć z drużyną na turniej o Superpuchar Włoch do Arabii Saudyjskiej, ale ponownie odnowił się uraz. A kiedy w marcu rehabilitował chore kolano w Polsce, doznał w trakcie ćwiczeń... kontuzji mięśniowej.
Wydawało się, że to jego koniec w Juventusie. W ubiegłym miesiącu klub przedłużył jednak jego kontrakt do połowy 2027 roku. Zarobki 31-latka zredukowano niemal o połowę - do ok. 1,6 mln euro rocznie.
Niespodziewanie nazwisko Milika znalazło się w kadrze "Starej Damy" na Klubowe Mistrzostwa Świata. Dwa pierwsze spotkania obejrzał z trybun. W hitowym meczu z Manchesterem City usiadł jednak na ławce.
Tym sposobem Polak znalazł się w meczowym protokole po raz pierwszy od 25 maja 2024 roku. Wziął wówczas udział w ligowej potyczce z Monzą. Niespełna dwa tygodnie później wrócił ze zgrupowania drużyny narodowej z kontuzją. Nie wiedział jeszcze wtedy, że zaczyna się właśnie najtrudniejszy etap jego kariery.


