Skandal w hicie Ekstraklasy, wybuchła burza. A teraz kuriozalne doniesienia
15. kolejka polskiej PKO Ekstraklasy obfituje w wielkie hity. Na jeden dzień - niedzielę 10 listopada - zaplanowano bowiem spotkania Jagiellonii Białystok z Rakowem Częstochowa oraz Lecha Poznań z Legią Warszawą. Spotkanie w Białymstoku już po ledwie czterech minutach pozostawiło za sobą wielki niesmak. Sędzia Przybył podyktował bardzo wątpliwego karnego po faulu na Ameyawie. "Ten karny to żart" - stwierdził jasno Daniel Trzepacz. Jak się okazuje, sędziowie mieli mieć...niesprawne monitory.
Zarządzający naszą PKO Ekstraklasą na dzień przed 106. rocznicą odzyskania przez Polskę niepodległości zaserwowali kibicom dwa wielkie hity. W niedzielę bowiem na murawę wybiec miały dwa zespoły, które wygrały ostatnie mistrzostwa Polski, a więc Raków Częstochowa i Jagiellonią Białystok.
Zaraz po tym spotkaniu na murawę stadionu przy Bułgarskiej w Poznaniu wybiegną zawodnicy Lecha Poznań i Legii Warszawa, a więc będziemy świadkami "polskiego El Clasico" i meczu, który może dać Legii nadzieję na walkę o tytuł najlepszej drużyny w kraju.
Gorąco w Białymstoku. Karny z kapelusza?
Już to pierwsze spotkanie błyskawicznie przyniosło olbrzymie kontrowersje. Chodzi konkretnie o sytuację, która miała miejsce na samym początku rywalizacji. W polu karnym Jagiellonii po kontakcie z Dieguezem upadł reprezentant Polski Michael Ameyaw. Sędzia Jarosław Przybył wskazał na "jedenastkę", a stały fragment wykorzystał Ivi Lopez.
Problem jednak w tym, że w oczach zdecydowanej większości karnego być w tej sytuacji nie powinno. "Nie no, przecież Ameyaw padał na murawę jeszcze przed kontaktem z Dieguezem. Coś naprawdę bardzo złego stało się w ostatnim czasie z poziomem sędziowania" - napisał na Twitterze Filip Trokielewicz z "Piłki Nożnej".
"Kara chłosty za nazywanie czegoś takiego "cwaniactwem"" - wtórował mu Damian Smyk z "Goal.pl". "Ameyaw szukający nogi obrońcy Jagi. Jakim cudem VAR przepuścił ten rzut karny?" - zastanawia się Krzysztof Dąbrowski z "Watch Ekstraklasa". "Ten karny to żart. Ameyaw już leciał w powietrzu przed dotknięciem nogi rywala" - dodał Damian Trzepacz z Radia Szczecin.
W przerwie Jerzy Kułakowski, a więc dziennikarz Radia Białystok przekazał, że sędziowie w wozie VAR nie mogli sprawdzić tej sytuacji z powodu... zepsutych monitorów. "W przerwie meczu Jagiellonii z Rakowem spotkałem sędziego VAR. Nie mogli sprawdzić domniemanego faulu na Ameyaw. Przez 15 minut mieli awarię monitorów" - czytamy.