Interia: Czy wie pan, w której lidze zagra Widzew Łódź w nadchodzącym sezonie? Wojciech Stawowy (trener Widzewa): - Nie mam oficjalnych informacji. Wiedzę czerpię z tego, co dociera do mnie z mediów. Jutro mamy rozpocząć przygotowania i spotkać się z władzami klubu. Wtedy dowiemy się jaka będzie przyszłość drużyny. Jeśli okaże się, że to koniec Widzewa, to będzie bardzo smutny moment dla mnie i polskiej piłki. Prezes ŁZPN Eugeniusz Potok powiedział, że jeśli Widzew nie otrzyma licencji to czeka go gra od B-klasy. - To nie zależy ode mnie. Jestem trenerem i jutro mam odbyć pierwszy trening z drużyną. Niedługo dowiemy się, gdzie zagramy. Mieliśmy rozpocząć przygotowania już w poniedziałek, ale w związku z niepewnym losem drużyny zostały przełożone na czwartek. To jedyne oficjalne informacje, które mam w tej chwili. Widzew byłby w ogóle sportowo gotowy na grę w drugiej lidze? - Sporo piłkarzy odeszło. Bardzo zależało mi na pozostaniu Nowaka czy Krakowiaka, ale wybrali inne oferty. Jest też duża grupa zawodników, która zdecydowała się zostać z klubem na dobre i na złe. Na pewno nie będzie łatwo namówić piłkarzy na transfer do nas, bo wiadomo jakie mamy problemy. Nie ma pan żalu do Sylwestra Cacka za to, co stało się z Widzewem? - Moją rolą jest trenowanie drużyny. Wiedziałem, na co się godzę podpisując tutaj umowę zimą. Jestem z drużyną na dobre i na złe. Jeśli Widzew wystartuje w II lidze, to ja zostanę w Łodzi. Kiedy nie udało nam się uratować I ligi, to koncentrowałem się tylko na tym, żeby zrobić wszystko, aby zbudować zespół, który szybko będzie mógł powrócić na zaplecze ekstraklasy. Na chwilę obecną sytuacja jest bardzo zła, ale nadzieja umiera ostatnia. Rozmawiał Krzysztof Oliwa