Spotkanie wywołało sporo emocji. Radomiak jest liderem 2. ligi, a jeszcze jesienią był nim Widzew. <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-2-liga,cid,668,sort,I">Spotkanie zakończyło się podziałem punktów. Widzew zajmuje trzecią lokatę, premiowaną również awansem na zaplecze Ekstraklasy, ale ma tylko punkt przewagi nad czwartym i piątym miejscem (zajmują je Olimpia i Elana Toruń), które w tym roku nie dają prawa gry nawet w barażu o 1. ligę.</a> Boiskowe emocje, w niezdrowy sposób, przeniosły się na trybunę i to tę honorową. Haniebny incydent opisuje portal radom24.pl. "Wszystko działo się kilka minut po zakończeniu meczu. Do loży (VIP, gdzie siedzieli oficjele z Radomia - przyp. red.), z okrzykami: ‘Pachołki Legii’, ’Kto z Radomiaka wyp...ać’, ‘Tu rządzi Widzew’, wpadło około dziesięciu mocno zbudowanych ludzi w barwach Widzewa. Niektóre relacje mówią, że jeden z nich rozbił butelkę, grożąc zebranym tzw. tulipanem’ - opisuje skandal portal z Radomia. Goście z Radomia zaczęli opuszczać lożę i wtedy jeden z nich, sponsor Radomiaka, mężczyzna ze złamaną ręką na temblaku, został zaatakowany. Najbardziej agresywny pseudokibic Widzewa uderzył go w twarz, powodując ostre krwawienie. Wezwano pogotowie. Zajście zostało zgłoszone delegatowi PZPN-u. Łódzka "Gazeta Wyborcza" cytuje Filipa Świerczyńskiego, jednego z pracowników Radomiaka: - Byłem w epicentrum tego zdarzenia. Kibice, a raczej kibole, wpadli do loży VIP, w której byliśmy. Wyzwali nas, zostaliśmy z niej wyrzuceni. Jeden z gości został uderzony w twarz, było podejrzenie złamania nosa. Czuliśmy się zagrożeni i chodzi mi o zagrożenie zdrowia i życia, bo napastnicy mieli w rękach tzw. tulipany, czyli rozbite szklane butelki - opowiada Świerczyński "GW". Z delegacją VIP-ów Radomiaka na stadionie Widzewa pojawił się znany wokalista Szymon Wydra. Przed meczem fani Widzewa robili sobie z nim zdjęcia, a jeden z nich zabrał artyście szalik Radomiaka, jaki miał schowany pod pazuchą. Później kibice łodzian chwalili się tym szalikiem niczym zdobyczą wojenną. Jedno jest pewne: taką gościnnością nie uda się odbudować wielkiego Widzewa. I nie pomoże w tym nawet nowoczesny stadion. "To już trzeci taki przypadek na stadionie. Jeden - pierwszy - jestem w stanie usprawiedliwić, gdy poznałem kulisy. Jakoś przez dwa lata nie zrobiono nic, żeby zapobiec powtórce. To chyba największy skandal" - napisał na Twitterze szef Sportu w łódzkiej "GW" Jarosław Bińczyk, który Widzewem zajmuje się od lat 90. XX wieku. <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-2-liga,cid,668,sort,I">Zobacz szczegóły z 2. ligi!</a> MiKi