Widzewem Łódź zachwycają się nawet w Niemczech, a telefon Smudy czasem nie milknie, bo eksperci i trenerzy są ciekawi fenomenu łódzkiego klubu.Franz rześkim krokiem pojawił się wśród najważniejszych ludzi polskiej piłki i wzbudził spore zainteresowanie. Z Widzewem gra przecież w 3. lidze, więc na stadionach Ekstraklasy go nie widać na razie, a że jest barwną postacią, to niemal każdy chciał z nim porozmawiać. Wyjątkiem był legendarny bramkarz Orłów Górskiego Jan Tomaszewski, który przeszedł obok Franza niczym cień. Obaj panowie nie pałają do siebie miłością od czasu Euro 2012, w trakcie którego pan Janek głosił publicznie niewybredną tezę, że "Franza Smudy z kadry nie wolno zwalniać. tylko trzeba go natychmiast wyp...lić". Widzew jest fenomenem na skalę światową. Nigdzie, na czwartym poziomie rozgrywek, na mecze piłkarskie nie przychodzą takie tłumy. Za wyjątkiem Górnika Zabrze, z imponującą średnią ponad 20 tys. widzów, z wielką zazdrością na łodzian spogląda cała Ekstraklasa. - Ostatnio dzwonił do mnie niemiecki trener z Bremy i nie mógł uwierzyć w to, że u nas, na trzeciej lidze jest ponad 17 tys. ludzi. Przecież to frekwencja zbliżająca się do słabszych pod tym względem meczów Bundesligi - opowiadał Smuda. Eks-selekcjoner ma jeden prosty cel: wywalczyć awans do 2. ligi z widzewiakami. Na półmetku jego ekipa traci dwa punkty do Sokoła Aleksandrów Łódzki, a tylko pierwszy zespół zyska promocję. Jesienią najbardziej Widzewowi brakowało skutecznego napastnika. - Teraz to się zmieniło. Zakontraktowaliśmy byłego króla strzelców Ekstraklasy Roberta Demjana. Gdy tylko dowiedział się, jak wygląda u nas cała otoczka klubu i popularność naszych meczów, natychmiast zgodził się na przejście do nas - opowiada Franz. Smuda myśli jeszcze o wzmocnieniu drugiej linii. Jednym z głównych kandydatów jest ofensywny pomocnik rezerw Legii - Japończyk Tsubasa Nishi. Doświadczony szkoleniowiec nawet bez wzmocnień zadowolony jest z wielu piłkarzy, jakimi dysponuje. - Kilku spośród nich już teraz poradziłoby sobie w Ekstraklasie, a jak jeszcze trochę z nami popracują, to będą jeszcze lepsi - uważa.Tymczasem władze Widzewa już teraz mają kłopot z pomieszczeniem wszystkich chętnych na stadionie. Chętnych na karnety na nowy rok jest 20 tys., a przy zachowaniu stref buforowych, arena mieści 18 tys. Kto wie, czy jeszcze przed powrotem do Ekstraklasy, Widzew nie będzie musiał rozbudować nowego przecież stadionu!Michał Białoński