Zadowolony z postawy Wichniarka jest menedżer Herthy, Dieter Hoeness. - Wiadomo, że napastnik musi strzelać gole. Jeśli się udaje, czuje się znacznie pewniej i spokojniej. Niewiele osób pamięta, że moja dobra forma utrzymuje się już od końcówki rundy wiosennej. Od tamtej pory nie schodzę poniżej pewnego poziomu - powiedział Wichniarek w "Życiu Warszawy". - Nie odczuwam tej presji kibiców. Sam Wichniarek nie zbawi Herthy, wyniki drużyny będą zależały od całego zespołu. Zresztą, rok temu też graliśmy świetnie w sparingach, strzelałem sporo goli, a w czasie sezonu zawodziliśmy kibiców - stwierdził piłkarz. - Wreszcie gram tam, gdzie chciałam. Pełnię rolę wysuniętego napastnika, nie muszę biegać w pomocy. Efekty widać w sparingach - podkreśla Wichniarek, który chwali sobie współpracę z nowym trenerem Herthy, Falko Goetzem. - Z Tomkiem Kuszczakiem i Bartkiem Karwanem było raźniej, ale nie narzekam. Zdążyłem się przyzwyczaić do tego klubu. Gram w Niemczech od pięciu lat, w debiutanckim sezonie w Arminii też byłem jedynym Polakiem. Dopiero później dotarli tam Daniel Bogusz i Maciej Murawski - dodał piłkarz, który po odejściu Kuszczaka do West Bromwich Albion i Karwana do Legii Warszawa został jedynym Polakiem w składzie berlińskiego zespołu.