- Ogromnie się cieszę. Mamy punkty, udowodniłem, że jeszcze się do czegoś nadaję - powiedział Wichniarek na łamach "Sportu". Wichniarek pojawił się na placu gry w 70. minucie zastępując Rafaela, a dwadzieścia minut później wpisał się na listę strzelców. - Trener chciał wprowadzić trochę świeżej krwi do gry ofensywnej, dlatego na mnie postawił. Tej bramki nie byłoby, gdyby nie podanie Basturka, ale znalazłem się w odpowiednim miejscu - dodał napastnik, który ostatnią bramkę zdobył w maju ubiegłego roku. Miesiąc temu Wichniarek był bliski powrotu do Arminii Bielefeld, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. - Do Bielefeld specjalnie wracać nie chciałem. Hertha to jest wyzwanie. Dałem sobie jeszcze pół roku. Jeżeli ta wiosna będzie nieudana, pewnie obie strony uznają, że czas się rozstać. Muszę tylko grać i dostawać więcej piłek. Nie czuję się gorzej niż rok, dwa lata temu. Tylko, że nie gram - stwierdził piłkarz. Z postawy Wichniarka na treningach jest zadowolony trener Falko Goetz. - Jeżeli szkoleniowiec twierdzi, że decyduje moja forma z treningów, to mam sporą satysfakcję. Faktycznie robię wszystko na 200 procent. Innej drogi nie mam. Zespół gra coraz lepiej i coraz trudniej o miejsce w składzie. Kiedy się jednak już gra, to przy bardziej ofensywnym ustawieniu o gole jest łatwiej - mówił Wichniarek. - Ten gol może pomóc, ale niczego nie przesądzi. Nie zawiodłem, walczymy o Puchar UEFA, a jak tak dalej pójdzie, to może realne będzie trzecie miejsce. Od razu wiele się nie zmieni, ale liczę, że to początek większego zaufania trenera, kolegów i naprawdę nadejdą dla mnie lepsze czasy - zakończył.