Kłopoty z boiskiem poznańskiego stadionu ciągną się już od kilku miesięcy. Przed trzema tygodniami po raz trzeci w ciągu zaledwie 10 miesięcy murawa została wymieniona, ale jej stan wciąż pozostawia wiele do życzenia. W środę delegat UEFA nie zgodził się aby zespoły przeprowadziły trening na głównej płycie. Lech i FC Salzburg trenowali na boisku rezerwowym. "Główny problem jest z tym, że woda jest źle przepuszczona przez trawę do podłoża. Istniało zagrożenie, że delegat nie dopuści stadionu do rozegrania meczu. Pomogła nam aura, wczoraj nie padało, a dziś na szczęście jest słońce. Delegat UEFA ostatecznie zgodził się na rozegranie spotkania" - powiedział wiceprezes Lecha Arkadiusz Kasprzak. Jak dodał w Poznaniu będą obecnie specjaliści od zakładania murawy, którzy podejmą decyzję dotyczącą przyszłości nowej nawierzchni. "Chcą przede wszystkim zobaczyć jak boisko będzie wyglądać po meczu" - wyjaśnił Kasprzak. Tymczasem na stadionie przy ul. Bułgarskiej trwają ostatnie przygotowania do spotkania. Boisko w samo południe było jeszcze wałowane. Swój sprzęt rozkładały stacje telewizyjne, a kibice ze stowarzyszenia "Wiara Lecha" szykowali oprawę na wieczorne spotkanie. Mecz Lecha z FC Salzburg obejrzy komplet - ponad 41 tysięcy widzów. Biletów na to spotkanie nie ma już od poniedziałku. Niewykluczone, że pod kasami pojawią się koniki - w trakcie sprzedaży wejściówek niektóre osoby kupowały nawet po 100 biletów.