Kiedy przed sezonem zespół AZS UJ Kraków opuściło kilka ważnych zawodniczek, miałaś obawy, co będzie dalej z Waszą drużyną? Każda z nas miała jakieś obawy, bo były to zawodniczki doświadczone i stanowiły trzon drużyny. Wszystkie zastanawiałyśmy się co to będzie, czy przyjdzie ktoś nowy i czy młodsze dziewczyny będą w stanie zastąpić te, które odeszły? Mimo to, bardzo udanie zaczęłyście sezon. Nowe zawodniczki tak szybko wkomponowały się w zespół? Cieszę się, że dobrze rozpoczęłyśmy sezon i pokazałyśmy, że jesteśmy zgraną drużyną, mimo roszad jakie wystąpiły przed sezonem. Młodsze zawodniczki, które do nas przyszły nie są może tak ograne na poziomie Ekstraligi jak te, których już nie ma z nami, ale nie brakuje im chęci, bardzo chcą, starają się. Sprawiłyście też niespodziankę, wygrywając w Łęcznej z Górnikiem. Będzie więcej takich wyników? Myślę, że tak. Do meczu z Górnikiem przystąpiłyśmy osłabione, bo choć po kontuzji wróciła Natalia Wróbel, to niestety wypadła z powodu urazu Natalia Sitarz. Duży wpływ na to spotkanie miało też to, że nie byłyśmy w takim rytmie meczowym jak nasze rywalki, ponieważ tydzień wcześniej nie rozegrałyśmy swojego meczu. Może dlatego nie zagrałyśmy jakiegoś dobrego spotkania, fizycznie wyglądałyśmy słabo, ale pokazałyśmy charakter, walkę do końca i moim zdaniem to zaważyło o naszej wygranej. Pokazałyśmy, że jesteśmy drużyną. Czy po udanym początku Wasze cele na ten sezon zostały zmodyfikowane? Naszym celem zawsze jest wygrana. Początek sezonu pokazał, że możemy bić się o jak najwyższe miejsce, ale czas pokaże i boisko zweryfikuje.. A jakie Ty indywidualnie stawiasz sobie cele? Cel jest jeden. Ustabilizować swoją formę, żeby nie było tak, jak w poprzednim sezonie, że raz błyszczę, a raz przechodzę obok meczu. Chciałabym, aby to się unormowało. No i w końcu łapać więcej liczb - bramki, asysty, bo tego mi brakowało. Takim celem długoterminowym, jak chyba każdej zawodniczki z Ekstraligi, jest oczywiście pierwsza reprezentacja. No właśnie, masz za sobą dużo występów w kadrach młodzieżowych. Było już jakieś zainteresowanie ze strony selekcjonerów pierwszej reprezentacji? Tak, występowałam we wszystkich kadrach młodzieżowych od U15-U19 i jestem z tego bardzo dumna. Jeśli chodzi o kadrę seniorską, to wiem że Trenerka Nina Patalon obserwuję nasze mecze i jeśli będę nadal pracować, rozwijać się, to może moment powołania nastąpi. Ostatnio wiele zawodniczek z Polski decyduje się na wyjazd za granicę. Ty nie chciałabyś spróbować swoich sił w innej lidze? Myślałam o tym, myślę cały czas. Chcę skończyć studia w Krakowie, zostały mi dwa lata, a potem zobaczymy. Fajnie byłoby wyjechać i sprawdzić się na tle lepszych zawodniczek. Jak dostanę jakąś dobrą propozycję, to na pewno ją rozważę. Wróćmy do Krakowa. "Jagiellonki" były znane nie tylko z sukcesów na trawie, ale i na hali. Żałujesz, że nastąpiło rozdzielenie tych dwóch sekcji? Trochę mi jest szkoda, że oddzieliliśmy trawę od hali, ale wyszło nam to na dobre. Niestety nie da się łączyć obu rzeczy i w obu być dobrym. W futsalu osiągnęłyśmy wszystko, co było możliwe, a na trawie brakuje nam medalu, dlatego zarząd i sztab trenerski doszli do wniosku, że lepiej postawić na trawę. Takie jest życie, że trzeba coś wybrać. Z piłki kobiet da się żyć? To zależy w jakim klubie. W AZS Uj-ot nie. To nie są pieniądze i warunki, przy których można byłoby poświęcić się tylko piłce nożnej. My robimy to, co kochamy i nie patrzymy aż tak na pieniądze. Wiadomo, dostajemy je, ale nie są to takie kwoty, za które dałoby się żyć. Trzeba iść do pracy albo liczyć na pomoc rodziców. Mówisz o pasji. Jak zaczęła się Twoja do futbolu? Od małego trenowałam balet, potem gimnastykę artystyczną i to wyczynowo, w zasadzie siedem razy w tygodniu po cztery godziny. Do tego w szkole miałam też codziennie lekkoatletykę po dwie godziny. Piłka nożna "przydarzyła się" niespodziewanie. Poszłam na trening z młodszym bratem i pewnego razu chciałam dołączyć do jego drużyny. Trener się nie zgodził, bo byłam od tych chłopców starsza. Pokierował mnie do klubu w Nowej Hucie i zaczęłam chodzić na treningi. Jednak od początku byłam na wyższym poziomie od dziewczyn i z mamą stwierdziłyśmy, że zacznę grać z chłopakami. Moim pierwszym klubem był Orzeł Piaski Wielkie, gdzie grałam w lidze z chłopakami, dodatkowo trenowałam na zajęciach z Coerver Coaching, czyli na takich zajęciach z techniki zawodnika, gry 1 na 1. I tak to się zaczęło. A co ciekawe, trenerem, który nie chciał, żebym trenowała z bratem, był Krzysztof Swół, który jak się potem okazało, był moim trenerem futsalu w "Jagiellonkach". To, że trenowałaś inne dyscypliny, pomaga w piłce nożnej? Myślę, że każdy sport, który uprawiałam od najmłodszych lat pomógł mi w tym co teraz robię. Największym plusem była gimnastyka, bo dzięki temu, że jestem rozciągnięta, nie łapię kontuzji. Masz jakichś idoli? Od zawsze lubiłam Leo Messiego, ale nie jest tak, że się tylko na nim wzoruje. Oglądając mecz staram się wyszukiwać kogoś, od kogo mogłabym w danej chwili coś podpatrzeć. A kluby, którym kibicujesz? Kiedyś chodziłam na mecze Wisły Kraków, ale teraz nie mam na to niestety czasu. Śledziłam też FC Barcelona. Teraz bardzo lubię oglądać spotkania kobiecej Chelsea, Wolfsburga czy Dumy Katalonii, ale nie jest też tak, że wspieram tylko jeden klub. Masz jakieś hobby, takie niezwiązane z piłką? Całe moje życie kręci się wokół sportu. Jak mam wolny czas, to bardzo lubię jeździć na rowerze, czy też chodzić na zajęcia z gimnastyki sportowej, żeby się trochę rozerwać a przy tym popracować nad koordynacją. Poza tym, lubię dobre kino!!! Wspominałaś, że nie miałaś idoli. Skąd w takim razie słabość do Dawida Kwiatkowskiego? (śmiech) Bardzo lubiłam jego muzykę jak byłam młodsza. Jeździłam na koncerty, nawet do innych województw, ale z czasem to minęło, jednak nadal słucham jego niektórych piosenek. Po zakończeniu kariery chciałabyś zostać w piłce? Tak, chciałabym dalej być w tym, co kocham. Jeśli większość życie poświęci się piłce nożnej, dobrze jest to kontynuować i przekazać swoją wiedzę innym. Będziesz ostrą trenerką? Ciężko powiedzieć (śmiech). Wydaje mi się, że są momenty, w których trzeba być surowym, ale i takie, w których trzeba być przyjacielem zawodnika. A jakich Ty trenerów preferujesz? Pracowałam z wieloma trenerami, każdy z nich mnie czegoś nauczył i wniósł coś nowego do mojego rozwoju. Uważam, że trenerowi powinno być "po drodze" z zawodnikiem, powinien być wymagający, konsekwentny oraz zaangażowany w swoja prace. Myślę, że jeśli trzeba powinien krzykną i zwrócić uwagę. Czasem krytyka jest potrzebna, żeby iść do przodu.