"Nie odzyskaliśmy świeżości po środowym pojedynku w kwalifikacjach Ligi Mistrzów. Gospodarze pokazali klasę i skarcili nas. W starciu z Manchesterm United brakowało w składzie aż ośmiu zawodników, ale i tak trudno wytłumaczyć porażkę 2-8. Lepiej nie mówić zbyt wiele, ponieważ może to wyglądać na szukanie wymówek. To był dla nas straszny dzień" - dodał Wenger. Szkoleniowiec "Kanierów" zapewnił, że klub intensywnie szuka wzmocnień. "Ciężko pracujemy nad transferami. Jesteśmy blisko zawarcia umowy z napastnikiem (Park Chu Youngiem - przyp. red). Na chwilę obecną potrzebujemy jeszcze obrońcy i pomocnika. Jeśli znajdziemy odpowiednich graczy, to ich kupimy. Mamy pieniądze na transfery. Pracuje nad tym 20 osób, a nie tylko ja" - stwierdził Francuz. Wenger zdaje sobie sprawę, że jest pod wielką presją, ale nie zamierza podawać się do dymisji. Jego zdaniem, po 15 latach pracy w Arsenalu zasłużył na to, żeby jego pracę oceniać po zakończeniu sezonu. "Jestem osobą publiczną i muszę liczyć się z krytyką. Postaram się w dalszym ciągu podejmować właściwe decyzje dla dobra klubu" - podkreślił Wenger. "To dla nas szok. Oczekiwaliśmy trudnego meczu. Graliśmy przecież z Arsenalem. "Kanonierzy" byli mocno osłabieni i pewnie dlatego stracili tyle goli. Kiedy my jesteśmy w takiej dyspozycji, to ktoś cierpi i teraz padło na Arsenal" - ocenił trener Manchesteru United Alex Ferguson.