Karierę zaczynał w Górniku Siersza. Najbardziej znany jest z gry w Szombierkach Bytom. W klubie tym grał, zarówno w ekstraklasie jak i II lidze, do 1988 roku. Grał na pomocy, wyróżniał się przeglądem sytuacji na boisku i wyszkoleniem technicznym. Był lubiany w środowisku. W styczniu 1989 roku wykupił swój kontrakt z PZPN i przeszedł do francuskiego trzecioligowego US Forbach, do którego rok wcześniej trafił inny nieżyjący już piłkarz Szombierek - Roman Ogaza. Już we Francji zostali przyjaciółmi. Zbigniew Padlikowski nie żyje Po zakończeniu kariery pozostał we Francji. Z żoną Jolantą mieszkał w Forbach, pracował jako kierowca autobusu. Był też trenerem francuskiego amatorskiego klubu Creutzberg. Miałem zaszczyt poznać Zbigniewa Padlikowskiego i Jego żonę Jolantę. Odwiedziłem ich w Forbach. Snuliśmy wspomnienia. W Forbach był szanowany, jego nazwisko widnieje na specjalnej liście najważniejszych piłkarzy umieszczony w klubie z okazji jego stulecia. Tęsknił za Polską i choć dobrze żyło mu się we Francji, lubił do niej wracać. Trzymał formę, widziałem jak gra w drużynie weteranów. Właśnie w towarzystwie Zbigniewa Padlikowskiego odwiedziłem przed śmiercią innego Jego przyjaciela - ciężko już wówczas chorego Zenona Lisska. Kilka miesięcy temu ciężko zachorował, ale dzielnie walczył, wydawało się, że daje sobie radę z chorobą. W środę zmarł jednak w szpitalu w Metz. Miał 65 lat. Trudno uwierzyć, że Zbigniew Padlikowski nie żyje. Zapamiętam Go jako człowieka pełnego radości życia.