Mieczysław Broniszewski, Bogusław Baniak, Paweł Kowalski, Jan Żurek, Bogusław Kaczmarek - nazwiska tych pięciu szkoleniowców przewijały się (w różnych kontekstach) w wypowiedziach prezesa GKS Katowice Piotra Dziurowicza, który ujawnił na łamach "Gazety Wyborczej" szczegóły dotyczące korupcji w polskim futbolu. "Stawię się na posiedzeniu WD PZPN, ponieważ respektuję przepisy związku. Niczego więcej nie komentuję" - powiedział w "Życiu Warszawy" Broniszewski. "Przyjadę do związku, chociaż uważam, że moje wezwanie mija się z celem. Jedna z najbardziej renomowanych kancelarii adwokackich w Trójmieście stwierdziła, że wypowiedź pana Dziurowicza nie narusza moich dóbr osobistych. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Prezes GKS twierdzi, że mieszkam w tym samym mieście, co sędzia Cwalina. Bzdura, pięć lat temu wyprowadziłem się z Gdańska do Sztumu. Lepiej niech pan Dziurowicz przypomni sobie, że jest mi winien 50 tysięcy złotych za pracę w GKS-ie. Chętnie z nim porozmawiam w PZPN" - stwierdził Kaczmarek. Natomiast sam Dziurowicz najprawdopodobniej zostanie w czwartek dożywotnio zdyskwalifikowany. "Dla takiej osoby nie ma miejsca w naszym futbolu" - powiedział Sylwester Wiśniewski, przewodniczący WD PZPN. Podobne kary czekają zapewne sędziego Antoniego F. i obserwatora Mariana D., wypuszczonych właśnie z wrocławskiego aresztu. Przypomnijmy, że obu zatrzymano w wyniku policyjnej prowokacji, polegającej na wręczeniu fikcyjnej łapówki za ustawienie wyników meczów. "Obaj zostaną wezwani do nas na przyszły czwartek. Musimy ich wysłuchać i zakończyć definitywnie tę sprawę. Przecież na razie byli tylko zawieszeni, a nie zdyskwalifikowani" - dodał Wiśniewski.