Widzew przyjął taką zasadę, że sprzeda zawodnika dopiero wtedy, kiedy będzie pewny lub będzie blisko porozumienia się z następcą. W sobotę Ciganiks w rozmowę z Interią przyznał, że jego transfer właśnie jest od tego uzależniony. Reprezentant Łotwy czekał na swojego następcę, by mógł dołączyć do siódmej drużyny ligi szwajcarskiej - FC Luzern. Mówił przy tym, że wszystko jest właściwie ustalone. Wygląda na to, że ta chwila nadeszła, bo łodzianie są blisko pozyskania Samuela Kozlovsky’ego. 25-letni Słowak dobrze wpisuje się w strategię Widzewa, który chciałby sprowadzać wciąż perspektywicznych zawodników i na nich zarabiać. Tak jak choćby na Ciganiksie czy wcześniej Henrichu Ravasie. Kozlovsky dość regularnie występował w reprezentacjach młodzieżowych Słowacji, ale w pierwszej kadrze nie zadebiutował. W tamtejszej ekstraklasie rozegrał ponad 60 spotkań, a kolejne niemal 70 na drugim poziomie rozgrywkowym. W ostatnim sezonie wystąpił w 31 z 32 spotkań i za każdym razem zaczynał w podstawowym składzie. Zdobył trzy gole i zaliczył jedną asystę. Słowak ma jeszcze ważny kontrakt z klubem, więc Widzew musi za niego zapłacić. W styczniu tego roku Kozlovsky zagrał nawet przeciwko Widzewowi w sparingu podczas zgrupowania w Turcji. Tak jak pisaliśmy w niedzielę, łódzki klub potwierdził, że zespołem pożegnał się też Jordi Sanchez, który zagra w japońskiej ekstraklasie w drużynie z Sapporo. W tym przypadku tak samo Widzew musiał znaleźć następcę, by zgodzić się na transfer Hiszpana. Na razie jednak nie wyszło na jaw, kto nim będzie.