W niedzielę ta krótka passa się zakończyła, gdyż wronczanie ulegli na Kałuży 0:1, a gospodarzom bardzo pomógł fakt, że od 42. minuty grali z przewagą jednego zawodnika, po tym jak czerwoną kartkę w konsekwencji dwóch żółtych zobaczył Marcin Wasilewski. - Nie miał pan szczęścia w meczu z Cracovią. Dwa faule w odstępie dziesięciu minut i musiał pan opuścić boisko. - Na pewno tego żałuję, bo osłabiłem zespół. Myślę, że gdybyśmy grali w pełnym składzie, nie przegralibyśmy niedzielnego spotkania. - Tym bardziej, że to wy byliście stroną bardziej atakującą w końcówce tego pojedynku. - Wynikało to z faktu, że to my musieliśmy gonić wynik. A przez moją głupotę robiliśmy to w dziesiątkę. - Działacze Amiki uważają, ze bramka dla Cracovii nie powinna zostać uznana, a co pan o tym myśli? - Oglądali powtórki tej akcji na wideo i twierdzą, że był spalony. Ja nie chcę się na ten temat wypowiadać, bo nie widziałem całej sytuacji. - Nie ma co się jednak załamywać po porażce, przecież to dopiero druga kolejka. - To jest początek sezonu, ale jeśli mamy grać o najwyższe cele, to trzeba grać o zwycięstwa, bo potem tych punktów może zabraknąć. Paweł Pieprzyca, Kraków