Zaledwie kilkanaście dni minęło od zakończenia eliminacji mundialu na wszystkich kontynentach, a już czekają nas kolejne emocje związane z brazylijskimi mistrzostwami. Dla polskich kibiców, jak chodzi o losowanie, znów będą to, niestety, emocje trochę udawane, bądź nie będzie ich wcale. Waldemar Fornalik i jego ekipa nie stanęli na wysokości zadania. Dlatego też losowanie grup turnieju finałowego będzie dla nas tylko kolejną piękną futbolową ucztą dla tych lepszych. Imprezą, na którą co prawda nas zapraszano, ale ci, którzy na boisku decydowali o naszym być albo nie być na mundialu, sprawiali wrażenie, jakby nie bardzo mieli ochotę na niego jechać. Kibice w Polsce oddaliby wszystko, by oglądać "Biało-czerwonych" na boiskach dalekiej Brazylii. Drugi raz z rzędu nie będzie im to dane. Gdy po latach posuchy Jerzy Engel, a potem Paweł Janas ze swoimi drużynami jak burza przechodzili eliminacje kolejnych mistrzostw świata, wszyscy oczekiwali sukcesu na mundialu. Engel przywiózł z Korei trzy punkty, Janas z Niemiec tyle samo. Dzisiaj takie rezultaty wzięlibyśmy w ciemno, niestety nawet honorowa porażka na MŚ okazała się zadaniem niewykonalnym. W kurorcie Costa de Sauipe rozlosowane zostaną grupy piłkarskich mistrzostw świata. Impreza będzie transmitowana do 193 krajów świata. Przed telewizorami ma ją oglądać 250 mln widzów, w tym garstka naszych rodaków, zniesmaczonych, że nie zobaczą na ekranie karteczki z napisem "Poland". Znamy już koszyki, do jakich FIFA przydzieliła 32 reprezentacje, które wezmą udział w przyszłorocznym turnieju. W każdej z grup mogą znaleźć się co najwyżej dwie drużyny z Europy oraz po jednej z pozostałych kontynentów. W koszyku drugim jest póki co tylko siedem reprezentacji z Afryki i z Ameryki Południowej. W koszyku czwartym natomiast znalazło się dziewięć ekip europejskich. Wstępne losowanie zadecyduje, która z drużyn z koszyka nr 4. przeniesie się do koszyka nr 2. Brazylia, Holandia, USA, Włochy - to jedna z możliwych "grup śmierci". A może Argentyna, Francja, Meksyk, Anglia? Czy ktoś z polskich kibiców obraziłby się na grę naszych Orłów w grupie z "Canarinhos" i "Oranje"? Polskim piłkarzom na pewno bardziej pasowałaby rywalizacja ze Szwajcarią, Algierią i Iranem. Ale czy w takiej grupie byśmy sobie poradzili? A co w razie niepowodzenia? Przecież to mniejszy wstyd odpaść z Brazylią niż z Iranem. Największym wstydem dla polskiego futbolu jest to, że w ogóle musimy myśleć takimi kategoriami. Na mundial nie jedziemy, a gdy już uda się nam zakwalifikować na wielką imprezę, rozmyślamy, z kim najlepiej przegrać, żeby wyszło, że tak naprawdę, to wcale nie przegraliśmy. W Brazylii nie będzie zwycięskich remisów, ani honorowych porażek "Biało-czerwonych". Kto zostanie gwiazdą mundialu? Koledzy z FC Barcelona Leo Messi i Neymar podczas mistrzostw świata zajmą miejsce we wrogich obozach. Jeśli ten pierwszy po raz piąty z rzędu otrzyma w styczniu Złotą Piłkę, Cristiano Ronaldo będzie musiał chyba ze swą reprezentacją zdobyć mistrzostwo świata, by w końcu przekonać tych, którzy go nie lubią, że zasługuje na to wyróżnienie. Brazylia pięć razy sięgała po tytuł mistrza świata. W czerwcu i lipcu po raz drugi będzie gospodarzem najważniejszej piłkarskiej imprezy. Starsi kibice "Canarinhos" pamiętają dramat, jaki stał się udziałem Brazylijczyków w 1950 roku, gdy mundial po raz pierwszy gościł w ich kraju. W rundzie finałowej gospodarze zdemolowali najpierw Szwedów (7-1), a potem Hiszpanów (6-1). O tytule mistrzowskim decydował mecz Brazylii z Urugwajem, który zremisował z Hiszpanią i skromnie pokonał Szwecję. Według oficjalnych danych mecz o złoty medal na słynnej Maracanie oglądało 199 954 widzów. Krótko po przerwie tłum oszalał ze szczęścia, gdy Friaca dał Brazylijczykom prowadzenie. Juan Schiaffino i Alcides Ghiggia doprowadzili jednak miliony ludzi w kanarkowych strojach do łez, które lały się strumieniami po brazylijskich ulicach. Nikt w Rio de Janeiro, jak i odległej prowincji nie chce ponownie przeżyć takiego upokorzenia, jak to sprzed 63 lat. W turnieju finałowym Brazylia raczej nie rozgromi 6-1 Hiszpanów, a na Maracanie nie pojawi się 200 tys. widzów. Mimo wszystko blisko 200 mln ludzi w kraju, w którym każdy jest kibicem piłkarskim, wierzy, że nadszedł czas na szósty tytuł w historii. W piątkowy wieczór (polskiego czasu) dowiemy się, jak będzie wyglądać droga gospodarzy, a przynajmniej pierwsza jej faza, do gry o największe cele na mundialu. Poznamy też grupowych rywali pozostałych wielkich, którym marzy się mistrzowski tytuł. Niemcy jak zwykle przeszli eliminacje bez szwanku i jak zwykle są faworytem do złota. Nie inaczej jest z Hiszpanami, którzy bronią tytułu, a dodatkowo mają na koncie dwa złota ostatnich dwóch turniejów o mistrzostwo Europy. Triumf na mundialu marzy się też Argentyńczykom. Geniusz Messiego musi wreszcie rozbłysnąć także w narodowych barwach. Końcowego zwycięstwa odwiecznych rywali u nich w domu brazylijscy kibice chyba by nie przeżyli. Argentyna czeka na złoty medal MŚ od 1986 roku, Niemcy - od 1990. Niedawno, bo w 2006 roku mistrzami byli Włosi, ale "Azzuri" zawsze chcą walczyć o najwyższe cele i teraz też trzeba w nich upatrywać cichych faworytów, o czym przekonali już na polsko-ukraińskim Euro, kiedy sięgnęli po srebrne medale. Cztery lata temu o włos od pierwszego tytułu w historii byli Holendrzy, po których nigdy nie wiadomo, czego się spodziewać. Są w stanie olśnić wszystkich, jak i polec z kretesem. Piękna gra "Pomarańczowych" zawsze dodaje uroku wielkiemu turniejowi. Oby nie zabrakło jej tym razem. A może Anglicy? Chyba jeszcze nie tym razem. Wspomniany już Alcides Ghiggia po 63 latach może znów pogrążyć Brazylię, tym razem wyciągając niewłaściwe kulki podczas losowania. Oprócz niego gwiazdami najważniejszego piłkarskiego wydarzenia dnia będą: Lothar Matthaeus, Zinedine Zidane, Geoff Hurst, Mario Kempes, Cafu, Fabio Cannavaro i Fernando Hierro. Nie zabraknie też Pelego. Komu będzie sprzyjał los, a kto po imprezie będzie rozczarowany? Najbardziej nieszczęśliwi będą ci, których w Brazylii zabraknie, wśród nich "Biało-czerwoni". Autor: Waldemar Stelmach