W czwartek 20 lipca w Auckland rozpoczął się mecz otwarcia piłkarskich mistrzostw świata kobiet w Australii i Nowej Zelandii. Zmagania potrwają do 20 sierpnia. Tytułu po raz drugi z rzędu bronić będzie reprezentacja USA. Turniej rozpoczął się bardzo pechowo, bowiem w dzień inauguracji w Auckland doszło do strzelaniny, w której trzy osoby zginęły a sześć zostało rannych. Wydawało się, że może to postawić pod znakiem zapytania rozegranie pierwszych spotkań, jednak miejscowe władze po konsultacjach z FIFA uznały, że nie ma zagrożenia dla bezpieczeństwa uczestniczek turnieju i ten zaczął się zgodnie z planem. Prześladował piłkarkę, zamienił życie 20 kobiet w koszmar Pożar w hotelu, piłkarki ewakuowane Wydawało się, że potem będzie już tylko dobrze bo reprezentacja Nowej Zelandii wygrała swój pierwszy w historii mecz na mundialu, pokonując 1:0 faworyzowane Norweżki, na dodatek przy wypełnionym po brzegi stadionie. Jednak piłkarki, które przygotowywały się do kolejnych spotkań, musiały zostać ewakuowane z hotelu, w którym przebywają z powodu pożaru. W oświadczeniu Nowozelandzkiej Federacji Piłki Nożnej podano, że drużyna i personel zostali tymczasowo ewakuowani z hotelu Pullman - ich bazy na mistrzostwa świata - z powodu pożaru. Cały zespół i personel są jednak bezpieczni i znajdują się pod dobrą opieką. Jak podaje "Herald", zawodniczki musiały uciekać po zadymionej klatce schodowej. Według relacji dziennikarzy kilka osób z obsługi hotelu trafiło do szpitala z powodu zatrucia dymem. Nowy format mistrzostw świata. 150 milionów w puli nagród