Viktoria Pilzno zagra dziś ostatni mecz w fazie grupowej Ligi Mistrzów, z FC Barceloną. Wprawdzie Czesi nie zdobyli w dotychczasowej rywalizacji w grupie C tych elitarnych rozgrywek nawet punktu, ale dla nich sam udział w fazie grupowej Ligi Mistrzów jest już potężnym sukcesem. To w końcu coś, co jest ambicją wielu polskich klubów, a dla większości z nich wciąż pozostaje niedoścignionym marzeniem. Co ważne, w ekipie Viktorii w Lidze Mistrzów szansę występu dostał cały szereg rodzimych, czeskich graczy. To charakterystyczna cecha czeskich klubów, że nawet na tym najwyższym poziomie dużo mocniej stawiają na graczy z Czech, niż np. nasze czołowe kluby - na graczy z Polski. Viktoria Pilzno. Poprawa infrastruktury wiele ułatwia Dlatego - przy okazji występu Viktorii Pilzno w LM - postanowiliśmy się przyjrzeć czeskiemu szkoleniu piłkarzy. Jak wygląda praca z futbolowymi talentami w Czechach i czym się różni od pracy wykonywanej w Polsce? I czy sama "Viktorka", jak nazywają klub z Pilzna Czesi, jest tu liderem? Na to ostatnie pytanie eksperci, z którymi rozmawialiśmy jasno odpowiadają: absolutnie nie. Ich zdaniem pierwszą siłą w Czechach w temacie szkolenia młodzieży pozostaje cały czas Sparta Praga. Tym bardziej, że zespół ze stolicy ma do dyspozycji część wielkiego centrum szkoleniowego na praskim Strahovie, czyli stołecznym stadionie - gigancie. Natomiast stara się ścigać Spartę pod tym względem też drugi praski zespół, Slavia. Ta jednak dopiero ma mocniej inwestować w infrastrukturę dla potrzeb szkolenia młodzieży. Ponoć zresztą Slavia planując swoje inwestycje podpatrywała nawet... Legia Training Center. Viktoria Pilzno jednak też ma się ostatnio z czego cieszyć, jeśli chodzi o infrastrukturę. W Pilźnie niedawno powstało nowoczesne centrum treningowe dla młodzieży. Nie była to jednak inwestycja klubowa, a centrum z publicznych pieniędzy. Z udogodnień treningowych mogą jednak korzystać również młodzi zawodnicy "Viktorki". Chodzi o kompleks sportowy Skvrnany. Obejmuje on m.in. boisko piłkarskie z trawiastą nawierzchnią i wielofunkcyjne sztuczne boisko treningowe. Kompleks ma znaczącą pojemność. W ciągu tygodnia może korzystać z niego nawet do 500 dzieciaków. Sam klub z Pilzna - zwłaszcza od kiedy opuścił go poprzedni prezes Tomas Paclik - nie jest obecnie żadnym krezusem finansowym, więc nie ma wcale potężnych funduszy do rozdysponowania na potrzeby szkolenia. Generalnie, nie w finansach należy szukać przyczyn ewentualnych sukcesów całego czeskiego systemu szkolenia piłkarskiej młodzieży. Kluczowe są inne czynniki. Adrian Gula o cierpliwości do młodych graczy Adrian Gula, trener pracujący swego czasu w Viktorii Pilzno, potwierdza, że w Czechach młodzi rodzimi zawodnicy łatwiej się przebijają w seniorskiej piłce, szybciej dostają szansę, niż młodzi gracze w polskiej lidze. Jego zdaniem, istotny jest fakt, że po prostu mniej jest obcokrajowców w czeskim futbolu. Stąd automatycznie więcej możliwości gry dla młodych Czechów. - Tak też wskazują moje doświadczenia. Polskie kluby mają generalnie więcej pieniędzy, niż słowackie czy czeskie, ale to też wiąże się z tym, że w pierwszym odruchu ściągają kolejnych obcokrajowców, a nie stawiają na młodych graczy rodzimych. Myślę, że to nie jest dobra droga. Gdyby w Polsce nie funkcjonował przepis o młodzieżowcu, to byłoby z tym jeszcze gorzej - uważa Gula. 47-letni trener pracował niedawno w Wiśle Kraków i miał szansę wyrobić sobie ciekawe opinie o polskim futbolu. Sam Gula jest Słowakiem, ale doskonale wie też, co dzieje się w czeskim futbolu. - To też nie jest tak, że czeska droga jest jedyna i najlepsza. Ale takie zespoły, jak Viktoria Pilzno, Sparta i Slavia Praga, mają wielu swoich, rodzimych zawodników i wychowanków. I potem osiągają sukcesy również na poziomie europejskich pucharów - wskazuje Gula. Czy polskim klubom, w porównaniu z czeskimi, brakuje cierpliwości do młodych graczy i do pracy z nimi? Umiejętności dania im odpowiedniego czasu na "otrzaskanie się" z seniorską piłką, mimo ewentualnych początkowych trudności? - Myślę, że to jest prawda. Czasem w Polsce brakuje cierpliwości do rozwijania młodego zawodnika. Nie tylko wyniki zespołu są istotne, ale też rozwój zawodnika. A wspólny sukces potem przyjdzie - podkreśla Gula. I dodaje: - Nie twierdzę, że jest duża różnica w poziomie wychowanków, ale czescy zawodnicy mają większą szansę przebijać się na poziom czeskiej ekstraklasy. Chodzi generalnie o pewien margines do popełniania błędów, jaki młody gracz musi otrzymać, by wejść później na wyższy poziom. - U nas, na Słowacji i Czechach kładzie się nacisk na szkolenie taktyczne młodzieżowców nie tylko w defensywie, ale i ofensywie. A przede wszystkim młodzi piłkarze w Czechach nie boją się grać piłką, nie boją się popełnić błędu. Dzięki temu możliwy jest rozwój - tłumaczy szkoleniowiec. Czytaj także: Viktoria - Barcelona. Kiedy i o której następny mecz drużyny Roberta Lewandowskiego w Lidze Mistrzów? Gula wskazuje też na kolejny element istotny w szkoleniu, również w odniesieniu do "Viktorki". - Warunki - boiska czy siłownia - to jedna rzecz, ale kolejnym ważnym elementem jest to, ilu trenerów jest do szkolenia młodzieży - zaznacza. Jak podkreśla Gula, autorem wielu rozwiązań organizacyjnych akademii Pilzna jest Zdenek Psotka, obecnie pracujący w czeskim związku piłkarskim. Miał m.in. naciskać, by zwiększyć liczbę trenerów pracujących w klubie z młodzieżą, by sztaby trenerskie były możliwie szerokie. - I te grupy treningowe są stosunkowo małe, to jest bardzo fajnie dla rozwoju zawodnika. Szkolenie w Czechach. Oparte na masowym uprawianiu sportu Znawcy czeskiego futbolu zwracają uwagę na jeszcze jedną ważną rzecz, która może być kluczowa dla rozwoju futbolowych talentów w tym kraju: masowość uprawiania sportu. W Czechach młodzi piłkarze masowo trenują też inne dyscypliny: tenis, hokej, gimnastykę, uni-hokej czy koszykówkę. Dzięki temu młodzi zawodnicy są lepiej i bardziej wszechstronnie przygotowani pod względem ogólnorozwojowym. Dopiero potem koncentrują się na jednej dyscyplinie, specjalizują. Gula, który ma przecież porównanie między czeską i polską piłką, na koniec wskazuje na jeden istotny element, który generalnie warunkuje rozwój w futbolu: konsekwencję. - Dla mnie największym problemem jest to, żeby kluby miały konsekwentnie implementowaną filozofię funkcjonowania. Nawet mniejsza o to, jaką konkretnie, ale żeby ta filozofia funkcjonowania w ogóle była. Bo bywa, że klub decyduje: idziemy taką i taką drogą, po czym mijają trzy miesiące, pojawiają się jakieś kłopoty i dokonuje się zwrotu, obiera zupełnie inną drogę. A po kolejnych trzech miesiącach - jeszcze inną drogę - zwraca uwagę szkoleniowiec. A jego zdaniem, to nie prowadzi donikąd. Czytaj także: Jest kandydat do zastąpienia Roberta Lewandowskiego. Xavi już podjął decyzję?