Z roku na rok turniej finałowy w ramach Football for Friendship rozrasta się. Zaczęło się cztery lata temu, od ośmiu drużyn, Polska dołączyła w drugim roku imprezy. W tym roku do rywalizacji zaproszono: Argentynę (Bocca Juniors Buenos Aires), Brazylię (Fluminense FC), Chiny i Wietnam. Impreza jest ponad politycznymi podziałami. Rosja formalnie jest w stanie wojny z Ukrainą, z Turcją ma niesamowicie napięte stosunki, ale w niczym to nie przeszkodziło Gazpromowi, by do Włoch ściągnąć dzieci z tych krajów. Ukraińcy dumnie paradowali ze swą flagą, podobnie jak Turcy z Besiktasu Istambuł. - Chłopaki, nie przejmujcie się, że dwa mecze zremisowaliśmy. Nie ma sensu liczyć, ile goli musimy strzelić w trzecim, byśmy awansowali. Grunt, żebyście grali to, co potraficie i cieszyli się tym. Poza tym pamiętajcie, że jesteśmy tu głównie dla przyjaźni - przemawiał do swoich chłopaków trener Zenita Sankt Petersburg. Z Varsovią przyjechali nie tylko utalentowani młodzi piłkarze, ale też Jakub Russo- zwycięzca konkursu na Młodego Dziennikarza. - Napisałem o sobie, o tym, jak zaczęła się moja przygoda z dziennikarstwem, o tym, co osiągnąłem, choć w sumie, to nic nie osiągnąłem - mówił szczerze Ruso, choć przecież jest redaktorem naczelnym gazetki "Echo Szkoły", więc z tymi osiągnięciami nie jest tak źle. Kuba oglądał na żywo już jeden finał Ligi Mistrzów - ten z 2011 roku, na Wembley, gdy FC Barcelona pokonała 3-1 Manchester United. Teraz zobaczy starcie Atletico z Realem. Młodzi warszawiacy w pierwszym meczu pauzowali, bo na zawody nie dotarła ekipa z Wietnamu. W drugiej kolejce długo dzielnie rywalizowali z renomowaną Spartą Praga. W pierwszej minucie mieli nawet stuprocentową sytuację. W końcówce stracili gola z rzutu wolnego pośredniego, po zagraniu ręką bramkarza w niedozwolonej strefie. Błyskawicznie Czesi skontrowali Varsovię, wygrywając 2-0. W meczu o awans do 1/8 finału, z węgierskim Debreczynem, Varsovia straciła gola już w pierwszej minucie, ale szybko wyrównał Błażej Wojciechowski. Końcówka należała jednak do naszych "Bratanków", którzy wygrali 3-1 i razem ze Spartą (przegrali z nią 0-2), awansowali do fazy play-off. - Mogliśmy się przekonać jak wyglądają piłkarsko drużyny jak Inter, czy Atletico. Chłopaki mogli się porównać z najlepszymi akademiami w Europie i na świecie, jak u rywali wygląda jakość przyjęcia, pewność gry, agresja, by nie pomylić jej z brutalnością. Do tej pory znali to z opowieści, a teraz przekonali się na żywo - opowiadał trener UKS Varsovia Damian Miecznikowski. - Czego brakuje? Selekcji. My też wybieraliśmy, ale spośród kilkunastu, a nie kilkuset, jak to robiły takie akademie jak Sparta, która ma połowę składu w młodzieżowych reprezentacjach Czech - dodał. - Poza tym, z punktu widzenia nauki, lepiej przegrać teraz ze Spartą 0-2 niż w Polsce wygrać z kimś sparing 6-0 - tłumaczy Miecznikowski. - Naszym chłopakom brakuje też pewności siebie, uśmiechu na twarzy. Podczas gdy inne zespoły chodziły, zagajały rozmowy ze sobą, nasi schowali się pod drzewem. Jeszcze na długo przed pierwszym meczem zachowywali się tak, jakby przegrali. Brakuje im spontaniczności - analizował trener. - We wcześniejszym okresie przygody piłkarskiej zdobywali mistrzostwo Mazowsza. Teraz nikt się przed nimi nie położy, zwłaszcza na tak mocno obsadzonych turniejach - uważa Miecznikowski. Z Mediolanu Michał Białoński