Bramkarz szkockiego Hibernianu dostał tydzień wolnego i zamierzał polecieć do Gdańska przez Amsterdam, ale personel lotniska uznał, że jest na tyle pijany, że mógłby stanowić zagrożenie dla innych pasażerów. - Czasem ludzie obawiają się mnie, bo jestem dużym Polakiem z ogoloną głową. Dla niektórych wyglądam jak niebezpieczny człowiek, ale nie szukam kłopotów - przekonywał były reprezentant Polski. - Nie zrobiłem niczego złego. Po meczu wypiłem kilka piw z przyjaciółmi i po dwóch czy trzech godzinach pojechałem na lotnisko. Byłem bardzo zdziwiony, gdy kobieta powiedziała mi, że nie mogę lecieć. Po prostu wróciłem do domu i czekałem na następny samolot.