Trener Rene Simoes powiedział, że w szatni było 4 napastników, którzy mieli przy sobie broń palną. Krzyczeli niezadowoleni po porażce u siebie 1:2 z Vila Nova i grozili piłkarzom, że zrobią im krzywdę. Złość swoją uzasadniali szóstym meczem z kolei bez zwycięstwa. - Doprawdy nie wiem co dzieje się z piłką nożną. Co dzieje się z dzisiejszym światem? - pytał retorycznie zrozpaczony Rene Simoes. - Coś takiego spotkało mnie pierwszy raz w życiu. To jest nie do pomyślenia. Nie wyobrażam sobie, abym mógł nadal tu pracować - dodał trener Portugues'y. Zawodnicy brazylijskiego drugoligowca są również załamani tą sytuacją. Nie chcą przecież źle dla swojego klubu. Zdają sobie sprawę, że im nie idzie, ale są bezradni. - To jest absurdalne, co tu się dzieje. Nigdy bym się nie spodziewał, że ludzie mieniący się kibicami mogą zrobić coś takiego. Mimo tego nie mam wyjścia, muszę zostać i grać dalej - powiedział napastnik Portugues'y, Edno. Portuguesa jest obecnie na 9. miejscu brazylijskiej drugiej ligi z dorobkiem 28 punktów. Liderujące Vasco da Gama ma 42 punkty. Kibice są niezadowoleni, ponieważ drużyna była wymieniana w gronie pretendentów do awansu. Do brazylijskiej Serie A wchodzą 4 najlepsze zespoły.