Nie było bramek w meczu Ukrainy z Włochami co nie znaczy, że nie było emocji. Faworyzowani mistrzowie Europy w końcówce bronili się dość rozpaczliwie, ale ostatecznie bezbramkowy remis dał im awans do niemieckich finałów Euro 2024. Stawka meczu w Leverkusen była wysoka - wygrany kwalifikował się na Euro 2024, przegrany miał szukać szansy w barażach. Broniącym tytułu mistrza Europy, Włochom wystarczał remis, Ukraina musiała wygrać - te uwarunkowania napisały scenariusz tego spotkania. Włosi grali to co lubią najbardziej - szczelna defensywa i kontry. W pierwszej połowie najlepszy na placu gry był wszędobylski Federico Chiesa, motor napędowy Squadra Azzurra. Bez bramek w Leverkusen. Włosi w finałach Euro 2024 Już na początku Chiesa strzelił wysoko nad bramką w dogodnej sytuacji. Zaraz z dystansu próbował Nicolo Barella, ale Anatolij Trubin był na miejscu i popisał się rewelacyjną paradą. Legendarny ukraiński piłkarz, Andrij Szewczenko nie miał zadowolonej miny, gdy Chiesa (znowu on!) idealnie dograł do Davide Frattesiego, który wyszedł sam na sam, ale jego strzał w bardzo dogodnej sytuacji obronił Trubin. Zaraz groźnie uderzał Federico Dimarco, a noga Giacomo Raspadoriego okazała się za krótka po dograniu Chiesy. Po 45 minutach Ukraińcy mogli być szczęśliwi, że remisowali bezbramkowo, powinni przegrywać, bo to Italia kontrolowała spotkanie. Gdy nawet szybki jak błyskawica Mychajło Mudryk urywał się obrońcom zaraz dopadało go dwóch lub trzech rywali. Im bliżej końca meczu tym Włosi bardziej szanowali wynik. Taka zachowawcza postawa coraz bardziej nakręcała "Zbirną", aż wreszcie w 65. minucie pomyliła się defensywa włoska, a uderzenie Mudryka w ostatniej chwili obronił Gianluigi Donnarumma i uratował swą drużynę. Do końca meczu trwał napór Ukrainy, ale nic z tego - spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem, który dał Włochom awans na Euro 2024, a "Niebiesko-Żołtych" skazał na baraże, w których mogą trafić na Polskę. Maciej Słomiński, INTERIA