Lee Carsley we wtorek poprowadził reprezentację Anglię po raz drugi. Po tym, jak w debiucie jego drużyna pokonała Irlandię, czekał ją domowy pojedynek z Finlandią. Finowie zaczęli bez kompleksów, ale Anglicy z czasem odzyskali rezon Spadek do dywizji B Ligi Narodów nie mógł być dla reprezentacji Anglii prosty. "Synowie Albionu" szybko odnaleźli się jednak w nowych realiach i w debiucie Lee Carsleya pokonali Irlandię (2:0). Kilka dni później podejmowali u siebie Finlandię, a goście rozpoczęli spotkanie zupełnie bez kompleksów. Często odnajdywali się na wrogiej połowie, ale ich akcjom brakowało precyzji w kluczowych momentach. Gospodarze rozkręcali się długo, ale w 21. minucie wreszcie dał o sobie znać Harry Kane. Kapitan Anglików, rozgrywający we wtorek swoje setne spotkanie dla kadry narodowej, oddał mocny strzał z dystansu, z którym poradził sobie jednak Lukas Hradecky. Po chwili napastnik Bayernu Monachium skierował głową piłkę do bramki po świetnym dośrodkowaniu Bukayo Saki, ale arbiter - po analizie VAR - dojrzał niewielkiego spalonego i nie mógł uznać gola. Gospodarze z każdą minutą prezentowali się coraz swobodniej, ale do przerwy gola nie zdobyli. Bliski trafienia "do szatni" był Trent Alexander-Arnold, ale futbolówka po jego uderzeniu z rzutu wolnego nieznacznie minęła spojenie słupka z poprzeczką. Kane uświetnił swój jubileusz, Anglia skruszyła fiński mur Od samego startu drugiej odsłony widać było, że koledzy spróbują wypracować Kane'owi bramkę. Kapitan gospodarzy już w 53. minucie groźnie uderzał z rzutu wolnego, a po chwili oddał kolejny strzał. Jak się okazało, do trzech razy sztuka, bo w 57. minucie wpisał się wreszcie na listę strzelców. Ze środka ruszył w pole karne i bombowym strzałem pokonał bramkarza, uświetniając swój okrągły jubileusz bramką. Ten gol napędził Anglików, coraz częściej szukali swoich szans na skrzydle. Nadal jednak brakowało im precyzji. Kolejne strzały oddał Kane, na bramkę Finlandii uderzał też Eberechi Eze, ale Hradecky nie musiał się przy tych okazjach nawet spocić. Na kwadrans przed końcem "Synowie Albionu" dopięli jednak swego. Noni Madueke szybko sklepał z Alexandrem-Arnoldem, a ten z miejsca zagrał prostopadle. Gracz Chelsea FC odnalazł w polu karnym czyhającego Kane'a, który po chwili mógł cieszyć się z dubletu. Do ostatniego gwizdka wynik już się nie zmienił. Podczas wrześniowego zgrupowania reprezentacja Anglii po prostu zrobiła swoje. Pokonała niżej notowanych rywali, a przy tym nie straciła nawet bramki. W październiku wicemistrzów Europy czekają pojedynki z Grecją oraz Finlandią - również w ramach Ligi Narodów.