Informacja o śmierci sędziwego szkoleniowca obiegła lotem błyskawicy nie tylko polskie, ale też zagraniczne media, a przede wszystkim te w Algierii. Nic dziwnego, że tak było czy jest. W Polsce postać trenera z Kresów, a konkretnie ze Lwowa, który od zakończenia II wojny światowej mieszkał w Szczecinie, była czy jest mało znana. Pasmo wielkich sukcesów Do Ekstraklasy wprowadzał Arkonię i Pogoń Szczecin w latach 60., a także Arkę Gdynia w 1976 roku. Potem dostał zgodę na zagraniczny wyjazd i trafił do Algierii, gdzie pod koniec lat 70. następował zwrot w stronę socjalizmu, a w kraju Afryki Północnej pojawili się nie tylko pracownicy z tzw. krajów demokracji ludowej czyli obozu związanego ze Związkiem Radzieckim, ale też trenerzy wielu dyscyplin, a przede wszystkim ci od piłki nożnej. Jednym z nich był właśnie Stefan Żywotko, który w Algierze wylądował przed Wigilią 1977 roku. W klubie o nazwie JE Tizi-Ouzou, teraz JS Kabylie miał pracować dwa-trzy lata, a został prawie 14 sezonów, do 1991 roku, kiedy w kraju wybuchła krwawa wojna domowa. Okres jego pracy w klubie Kabylów, rdzennych mieszkańców tamtych ziem, to niekończące się pasmo sukcesów, 7 tytułów mistrza kraju, Puchar Algierii, a przede wszystkim dwa klubowe Puchary Afryki zdobywane w 1981 i 1990 roku. Do tego - nieoficjalnie - Superpuchar Afryki w 1982. Nic dziwnego, że śmiercią Stefana, jak na niego wołano w klubie z miasta Kabylów Tizi Ouzou, mocno się przejęto. Po raz ostatni był tam w 2003 roku z nieżyjącym już synem Jerzym. Był wtedy na benefisie jednego ze swoich ulubionych zawodników Ali Belahcene. Nie zapomniano go. JSK w ostatnich latach nie idzie tak, jak w okresie pracy tam Żywotki. Kilka lat temu, o czym sam nam mówił, namawiano go na powrót do Algierii! Chcą przyjechać na pogrzeb Przy okazji czwartkowego popołudniowego meczu JS Kabylie - Mouloudia Alger (0-1), który jest algierskim klasykiem, nie omieszkano minutą ciszy uczcić jego pamięć. Do tego piłkarze JSK zapozowali z koszulką z nazwiskiem Żywotko. - Z naprawdę wielkim smutkiem dowiedzieliśmy się o śmierci legendarnego dla nas trenera, jakim jest Stefan Żywotko. To dla nas pomnikowa postać. Składamy najszczersze kondolencje jego rodzinie i zapewniamy o głębokiej przyjaźni - cytuje Yazida Larichena, prezesa JS Kabylie Algierska Agencja Prasowa (APS). Kilka lat temu jego byli zawodnicy chcieli nawet przyjechać do Szczecina zagrać dla swojego trenera, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Pogrzeb najbardziej utytułowanego polskiego trenera jeżeli chodzi o pracę w zagranicznym klubie, odbędzie na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie w najbliższy czwartek o godzinie 12.30. Przyjazd na niego awizują kibice JS Kabylie, którzy na stałe rezydują we Francji. Tam mieszka olbrzymia diaspora Kabylów. Został tam legendą. "Zostawił u nas trwały ślad"W drodze po pierwszy puchar. Triumf polskiego treneraW Polsce zapomniany, w Afryce uwielbiany. Nowa książka na piłkarskim rynku