Aleksandr Łukaszenka nieprzerwanie od 1994 roku pełni funkcję prezydenta Białorusi. Od tamtej pory 67-latek stara się kontrolować każdą sferę życia obywateli swojego kraju, w tym świat sportu. Wielu białoruskich arbitrów zmuszonych było do ucieczki z kraju w obawie o swoje życie. W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" jeden z sędziów piłkarskich wyjawił prawdę o rządach Łukaszenki. Białorusini atakują organizatorów Wimbledonu. "Podsycają nienawiść" Pranowicz musiał uciekać z Białorusi. "Przystawili mi do głowy pistolet" Jewgienij Pranowicz pełnił funkcję sędziego asystenta. Białoruski arbiter nieraz przekonał się o ingerencji obozu Łukaszenki w sport. Wyznał, że sędziowie z jego kraju wielokrotnie dostawali jasne sygnały, na czyją korzyść mają prowadzić mecze. W sierpniu 2020 r., gdy Łukaszenka wygrał kolejne wybory, Pranowicz wyszedł wraz z innymi obywatelami na ulice i protestował. Udzielił wtedy wywiadu, w którym wprost wyraził swoją niechęć do prezydenta. Na reakcję na jego słowa nie musiał długo czekać. Krótko po tym incydencie sędzia zdał sobie sprawę, że nie może czuć się bezpiecznie w ojczyźnie i uciekł do Polski. Nadal jednak obawiał się, że Białorusinom wcześniej czy później uda się go odnaleźć, dlatego wyprowadził się do Stanów Zjednoczonych. Rosja i Białoruś zacieśniają współpracę! Snują plany zjednoczenia lig Sędziowie wyznali prawdę. "Mówili nam, jak prowadzić mecze" Pranowicz nie był jednak sam. Na ucieczkę z kraju zdecydowali się inni arbitrzy, w tym m.in. były dyrektor sportowy BATE Borysów, Michaił Zalewski i Witalij Onichimowskij, sędzia główny, który był zmuszany do prowadzenia meczu na korzyść wybranych drużyn. Onichimowskij wyznał "Przeglądowi Sportowemu", że dwa dni przed pojedynkiem między Belsziną Bobrujsk a Wolną Pińsk otrzymał telefon od szefa kolegium sędziów. Werbicki domagał się, by ten sędziował na korzyść Belsziny. Na ten moment nie wiadomo, czy sędziowie, którzy uciekli z kraju będą mieli szansę poprowadzić jeszcze jakiś mecz. Białoruska Fundacja Solidarności Sportowej złożyła już skargę na białoruską federację do UEFA, jednak postępowania odmówiono. Pracownicy BSSF zbierają różne dowody, w tym te przeciwko sportowcom wspierającym reżim Łukaszenki. Walczą też o to, by sędziowie tacy jak Onichimowskij mogli prowadzić mecze piłkarskie w innych krajach. Białoruski sędzia nie ukrywa, że chciałby móc ponownie stanąć na murawie w roli arbitra: "Kocham tę pracę i mam nadzieję, że będę mógł do niej wrócić". Aleksandr Łukaszenka wystartował w biathlonowej sztafecie Zobacz też: Demencja wśród piłkarzy. Nowe badanie pomoże rozwikłać tę tajemnicę