Trener Jacek Magiera w porównaniu do niedawnego meczu z Portugalią dokonał w wyjściowym składzie dwóch zmian. Występujący tym razem od pierwszej minuty w bramce Miłosz Mleczko nie miał prawa się nudzić. W najgroźniejszej sytuacji okazał się lepszy od Władysława Supriahy. Nasi reprezentanci szukali przede wszystkim oskrzydlających akcji - po jednej z nich niewiele zabrakło, by Marcel Zylla ubiegł bramkarza rywali. "Biało-Czerwoni" mogli się podobać zwłaszcza w środkowej strefie. Tempo gry regulował David Kopacz, soczystym uderzeniem z kolei już w pierwszych minutach popisał się kapitan, Adrian Łyszczarz. Po jednym z dośrodkowań Jakuba Bednarczyka ze środkowej strefy popychany w polu karnym był Kopacz, a rzut karny zamienił na bramkę Dominik Steczyk. Sam Kopacz również mógł w 37. minucie wpisać się na listę strzelców, ale jego strzał z pola karnego przeszedł ponad bramką. Ukraińcy kilkukrotnie pokazali, że nie przypadkowo znaleźli się w najlepszej czwórce mistrzostw Europy. Po efektownym rajdzie bliski wyrównania był Ołeksij Kaszczuk, ale wyrównanie przyszło po stałym fragmencie gry. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego najwyżej w polu bramkowym do piłki wyskoczył Denys Popow i on ostatecznie wpakował piłkę do siatki. Po przerwie jako pierwszy we znaki Mleczce dał się Kaszczuk. Ponownie jednak to po stałym fragmencie gry mogli cieszyć się z gola rywale - tym razem jednak naszemu bramkarzowi po rzucie wolnym z siedemnastego metra w sukurs przyszła poprzeczka. Kibicom w Bielsku-Białej mocniej zabiły serca, gdy po błędzie defensorów ukraińskich przed szansą stanął Tymoteusz Puchacz, swojej okazji jednak nie wykorzystał. Polacy przeważali, ale penetrujące podanie Popowa do Kaszczuka sprawiło, że po godzinie gry to kibice z Ukrainy, których także na trybunach stadionu miejskiego w Bielsku-Białej nie brakowało, odczuwali większy niedosyt. Wraz z upływem kolejnych minut jedni i drudzy postanowili rozgrzać kibiców marnując kolejne dogodne sytuacje. Najlepszą miał chyba Puchacz po idealnym podaniu z własnej połowy Jana Sobocińskiego. I gdy wydawało się, że trzeba będzie poczekać na ożywienie ze strony zmienników, po podaniu z prawej strony od Kacpra Kostorza piłkę do własnej bramki wpakował Oleh Weremienko. Polska - Ukraina 2-1 (1-1) Bramki: 1-0 Dominik Steczyk (19., karny), 1-1 Denys Popow (29.), 2-1 Oleh Weremienko (70., samobójcza). Polska: Miłosz Mleczko (67. Karol Niemczycki) - Jakub Bednarczyk (33. Oskar Repka), Serafin Szota, Jan Sobociński, Adam Chrzanowski (66. Kacper Kostorz) - David Kopacz (89. Sebastian Strózik), Adrian Stanilewicz, Adrian Łyszczarz (66. Bartosz Slisz), Tymoteusz Puchacz - Marcel Zylla (89. Tomasz Makowski), Dominik Steczyk (80. Jakub Moder)