Na początku 33. Africa Cup of Nations wszyscy narzekali na poziom meczów i słabe sędziowanie. Teraz, w końcówce grupowych gier wszystko się zmieniło, a pokazał to choćby wtorkowy wieczór i rywalizacja w grupie C. Spore niespodzianki Walcząca o "być albo nie być" w turnieju Ghana rywalizowała z Komorami, które debiutują w PNA. Reprezentacji z wyspiarskiego kraju położonego nieopodal Madagaskaru, którego liczba ludności to niewiele ponad 800 tys. osób, na turnieju w Kamerunie miała być dostarczycielem punktów dla innych. Tymczasem już we wcześniejszych eliminacjach PNA zespół prowadzony przez francuskiego szkoleniowca Amira Abdou była w stanie zremisować z Egiptem. Wczoraj Komory sensacyjnie pokonały Ghanę 3-2, po dwóch trafieniach Ahmeda Mogni grającego w trzecioligowym Annecy, a także golu El Fardou Ben Nabouhane. Trzy punkty na koniec rywalizacji w grupie C mogą dać awans z 3 miejsca, na którym Komory skończyły rozgrywki, bo do 1/8 awansuje kwartet drużyn z najlepszym bilansem spośród sześciu drużyn. Na trzecim miejscu jest też Malawi w grupie B. "Płomienie" prowadzone przez rumuńskiego trenera Mario Marinica nie straciły bramki w rywalizacji z faworyzowanym Senegalem i grupę B skończyły na trzecim miejscu z 4 punktami na kocie. Awans z 3 miejsca do fazy pucharowej, po raz pierwszy w historii trzech startów, jest praktycznie murowany. Sadio Mane i spółka kompletnie nie mieli pomysłu jak zaskoczyć wczoraj na stadionie w Bafoussam kompletnego żółtodzioba i debiutanta w bramce Malawi, ledwie 22-letniego Charlesa Thomu z miejscowego klubu w swoim kraju Silver Strikes z Lilongwe. Lepszy poziom Kolejne niespodzianki mogą być też w środę i w czwartek. O krok od pożegnania się z turniejem jest Algieria, faworyt numer 1 turnieju, która póki co zajmuje 4 miejsce w grupie E, a jeżeli chce awansować, to jutro musi pokonać w trudnym spotkaniu Wybrzeże Kości Słoniowej. Bliska awansu do 1/8 jest debiutująca razem z Komorami w Pucharze Narodów Gambia, która póki co prowadzi w grupie F z 4 punktami na koncie po dwóch grach. Ostatniego słowa w turnieju nie powiedziały też jeszcze pewnie ekipy Sierra Leone i Gwinei Równikowej, które rywalizują o awans w "algierskiej" grupie E. Skąd tak wyrównany poziom i niespodzianki? - W porównaniu z poprzednimi latami, jeżeli chodzi o poziom, to wszystko poszło do przodu. W przeszłości było dużo kopania, bezładnej gry, teraz widzimy to co w Europie, a przykładem tego był mecz Nigeryjczyków z Egiptem, gdzie było rozważne rozgrywanie akcji, utrzymywanie się przy piłce i cierpliwe budowanie ataków. Dobrze wygląda to dla oka. Niezłe był też mecz Kamerunu czy starcie Ghany z Marokiem. Natomiast co jest problemem w afrykańskim futbolu, to na pewno sędziowanie. Wprowadzenie VAR być może pomoże w rozwiązaniu tego problemu - mówi Kelechi Iheanacho, ale nie ten, który strzela teraz bramki dla reprezentacji Nigerii, ale były zawodnik takich klubów, jak m.in. Wisła Kraków czy Widzew Łódź. Kobieta rozjemcą Dodajmy, że wczoraj, po raz pierwszy w PNA mecz prowadziła kobieta. Pani sędzi z Rwandy Salima Mukansanga dobrze poradziła sobie w starciu Zimbabwe z Gwineą (2-1) i być może dostanie jeszcze od CAF, Afrykańskiej Konfederacji Piłkarskiej, szansę pokazania się w fazie pucharowej. Michał Zichlarz