Defensywny pomocnik Lecha ma ogromnego pecha, bo to już jego druga kontuzja w tym sezonie. Poprzedniej doznał na treningu przed rewanżowym meczem z Interem Baku - w efekcie nie zagrał także w obu spotkaniach ze Spartą Praga. Wrócił na oba spotkania z Dnipro Dniepropietrowsk, ale w jednym, a prawdopodobnie dwóch kolejnych meczach Ligi Europejskiej znów nie zagra. Podczas spotkania Polski z Ukrainą Bandrowski został kopnięty przez rywala w nogę i trener Smuda musiał go zmienić. W poniedziałek przed południem w poznańskiej klinice Rehasport dr Marcina Dzianach przeprowadził badanie USG - nie było ono pomyślne dla piłkarza. - Tomek ma uszkodzone więzadło skokowo-strzałkowe przednie w stawie skokowym. Oznacza to, że przez trzy tygodnie nie będzie trenował. Będzie się w tym czasie rehabilitował, bo to najlepszy sposób na wyleczenie tego urazu - mówi dr Andrzej Pyda, który opiekuje się piłkarzami Lecha. Niewykluczone, że Bandrowskiego zabraknie nie tylko w Turynie, gdzie za dziewięć dni mistrz Polski rozpocznie zmagania w Lidze Europejskiej, ale i 30 września w starciu z Red Bull Salzburg. A szkoda, bo gdy Bandrowski grał w pucharach, to Lech nie przegrał, a nawet zdobył swoje jedyne bramki w tej edycji. Nieco lepiej wygląda sytuacja z innymi kontuzjowanymi piłkarzami. Jasmin Burić wkrótce ma wznowić treningi, a Jacek Kiełb, także kontuzjowany podczas zgrupowania reprezentacji, do zajęć być może wróci w przyszłym tygodniu. Na pewno opuści ligowy mecz ze Śląskiem Wrocław w najbliższą sobotę, ale jest szansa, że poleci do Włoch.