Progreso to małe miasteczko w Argentynie, liczące ok. 40 tys. mieszkańców. W ostatnich tygodniach dotyka je seria tragedii. Kolejną stał się wypadek z udziałem Rabellino. 24-latek, który był jednym z najbliższych przyjaciół Emiliano Sali, przed tygodniem zginął w wypadku samochodowym. Podobnie jak Sala był piłkarzem, grał w klubie San Martin de Progreso.Rabellino zginął zaledwie kilka dni przed śmiercią Horacio Sali, ojca Emiliano. 58-letni mężczyzna przeżył syna tylko o trzy miesiące. Jego śmierć potwierdził Julio Muller, zarządca Progreso.- Ze śmiercią syna nie mógł się pogodzić. Kiedy znaleziono ciało, można było myśleć, że pewien rozdział się skończył i może się jakoś ułoży. Ale wyobrażam sobie, że dla całej rodziny te wszystkie informacje związane z wątpliwościami dotyczącymi pilota czy z klubem Cardiff, który nie chce płacić za transfer były bardzo trudne - stwierdził Müller w rozmowie na antenie radia La Red. Trzy miesiące temu do morza w kanale La Manche runęła awionetka, którą pochodzący z Progerso Emiliano Sala leciał do Cardiff. Angielski klub kupił go z występującego w Ligue 1 Nantes za 17 milionów euro. Wrak maszyny, którą leciał Argentyńczyk, odnaleziono dopiero po kilku dniach poszukiwań. Było w nim jednak tylko ciało piłkarza - pilota do dziś nie odnaleziono. Sprawa jest bardzo skomplikowana także z powodów finansowych, bo toczy się spór o wypłacenie pieniędzy za transfer. Cardiff nie chce tego zrobić, powołując się na formalne niedopatrzenia przy rejestracji kontraktu. Rozwiązanie tego konfliktu może trwać miesiącami. Nie tak szybko pojawi się również raport w sprawie katastrofy.