Sprawa zachowania obecnie 40-letniego szkoleniowca wyszła na jaw w styczniu 2019 roku. Byłe i obecne piłkarki Kotwicy Kórnik anonimowo opowiadały swoje historie i sytuacje, z jakimi spotkały się podczas współpracy z trenerem Łukaszem (tak go przedstawiały). Według ich relacji, zachowanie szkoleniowca i jego gesty często przekraczały sferę sportową. Jedna z piłkarek opowiadała, jak podczas jednej rozmów na komunikatorze domagał się pokazania czy wysłania zdjęcia języka. Inna z zawodniczek przyznała, że trener chciał ją koniecznie przytulić, gdy odwoził ją do domu, bo "była smutna". Piłkarki też mówiły wprost, że były molestowane. Piłkarki złożyły zawiadomienie do prokuratury, która postawiły trenerowi trzy zarzuty w stosunku do dwóch zawodniczek, m.in. molestowania i obcowania płciowego z nieletnimi osobami. Z jedną z nich zaczął spotykać się, kiedy miała poniżej 15 lat i miał dopuścić się z nią czynności seksualnych. Proces zaczął się w listopadzie ubiegłego roku, w czwartek sąd ogłosił wyrok. Na sali nie było oskarżonego, który w trakcie procesu nie przyznawał się do winy. Sąd uznał go winnego zarzucanych mu czynów i skazał go na karę łączną trzech lat bezwzględnego pozbawienia wolności. Trener ma zakaz prowadzenia osobiście bądź w charakterze pomocnika zajęć sportowych, wychowawczych i edukacyjnych z osobami małoletnimi na okres 10 lat. Zdaniem sądu materiał dowodowy zgromadzony w sprawie, zeznania pokrzywdzonych piłkarek oraz innych zawodniczek nie budzą wątpliwości. "Pan Łukasz J. był samozwańczym trenerem grupy dziewcząt, która w ramach klubu Kotwica Kórnik chciała trenować piłkę nożną. W toku współpracy z zawodniczkami, nie było wątpliwości, że pełni on rolę przywódczą, on jest trenerem, on decyduje o składzie drużyny. Wprowadził luźną atmosferę w zespole, zawodniczki mogły zwracać się do niego po imieniu. W znaczący sposób przesunął granicę poufałości, wysyłając do wybranych przed siebie zawodniczek rozmaite komunikaty, typu, że ma fajny tyłek, fajny język, a po treningu może rozmasować im nogi" - uzasadniał wyrok sędzia Szymon Szmyt.