Negatywnie do nowinki odnosi się znany "praktyk" Franciszek Smuda, natomiast równie doświadczeni Bogusław Kaczmarek i Jan Żurek nie mówią "nie". GŁOS PRZECIW Franciszek Smuda - Przede wszystkim liczy się praktyka trenerska. A te wszystkie "analizy - śmizy"...ech, już nie chcę nawet o tym słuchać. Czasami czytam i słyszę, że piłkarze powinni dostawać płyty z nagranymi opisami wariantów gry rywala, czy że dobrze jest organizować seanse wideo. A to wszystko jest o kant d...y potłuc! Aby odnieść sukces, potrzeba graczy z umiejętnościami oraz wiadomości zasadniczych. A nie jakiejś wielkiej teorii. Bo teoria nie gra. Co z tego, że będę przez dwie godziny malował piłkarzom wykresy, puszczał kasety - filmy: o zbójnikach i o rozbójnikach. To o d...ę rozbić! Albo jesteś trenerem albo nie. Musisz wiedzieć, czego potrzeba twojej drużynie, a czego nie. A czy taki program jest coś warty? To jest sprawa innych szkoleniowców, którzy chcą go stosować. W każdym razie ja go nie chcę. Mam swój program - oparty na tym, co przeszedłem na własnej skórze. Programy komputerowe są fajne, jak nie ma co robić. Gdy jest wolny czas, to można sobie pooglądać coś w laptopie i dodatkowo puścić jeszcze Klub Myszki Miki... Gdybym miał łączyć stosowanie programu komputerowego z własnym doświadczeniem, to bym chyba zgłupiał. Po pewnym czasie nie wiedziałbym czy sugerować się raportami i analizami, czy tym, co sam na dany temat myślę. To byłoby ogłupiające. Ci wszyscy "znawcy" przekonują o cudownych efektach stosowania takich programów, bo chcą zaimponować naszym działaczom. A to są w większości przypadków zwykłe kłamstwa! Jeśli jest to takie "superowe", to dlaczego Norwegia nie zagra w mistrzostwach świata? A Polska zagra, choć nie wymyśliła czegoś takiego?! - Zdradzę wam jedno: kiedy trenowałem Widzew Łódź, zadzwonił do mnie facet - fizjolog i zaczął mnie przekonywać: "Mam doskonały, superprogram! Panie trenerze, stworzył pan dobry zespół, ale gdy zacznie pan stosować ten program, to co roku będziecie wchodzić do Ligi Mistrzów!". I wiecie co? W następnym tygodniu ten facet poszedł do domu wariatów. Żółte papiery. No po co mi takich wariatów słuchać?! (śmiech) - Czytam z gazet, że trener Michniewicz puszcza piłkarzom przed meczem filmy wojenne, czy "Gladiatora". Ale w moim przekonaniu gracze generalnie nie lubią takich rzeczy oglądać. Oni chcą grać w piłkę i pracować z piłką. Teoria mało ich interesuje. Takie bajki można puszczać dzieciom, a nie zawodnikom. GŁOSY ZA Bogusław Kaczmarek - Na Zachodzie od wielu lat korzysta się z różnego rodzaju środków audiowizualnych. Ja pisałem pracę na licencję, którą wymagają w Europie, z kwantyfikacji meczu (analiza szczegółowa, z kilku kamer). Są tacy profesorowie: Włodzimierz Erdmann, szef zakładu biomechaniki na AWS-ie w Gdańsku, oraz Zbyszek Jastrzębski, m.in.. fizjolog u trenera Pawła Janasa w reprezentacji. Wiele lat temu robiłem z nimi szereg badań. A czy jestem za programami komputerowymi? Oczywiście, że tak. Jeśli to ma przyspieszyć analizę meczu, to dlaczego nie? Po co oglądać 90 minut zapisu magnetowidowego, jeżeli można to zrobić w 15, 20 minut? Mecz piłkarski w przypadku jednego zawodnika to jest około 1200 aktów ruchowych. Rozkładając to na czynniki pierwsze, wychodzi tego bardzo dużo... Z drugiej strony, nie przeceniałbym wartości takiego programu, bo to nie komputer gra na boisku. Najbardziej liczą się stricte piłkarskie umiejętności. Trzeba jednak pamiętać, że zbyt duża ilość nauki w piłce nożnej, to też niedobrze. Wtedy jest to przerost formy nad treścią. Dzięki programom komputerowym, np. koszykarze mogą wyćwiczyć pewne schematy. W tym sporcie jest dużo przerw w grze, jest czas na analizę. A piłka nożna to dyscyplina zgoła odmienna, w której pewnych zagrań nie da się łatwo powtórzyć. Choć oczywiście wszystko jest kwestią tego, czy ktoś potrafi umiejętnie korzystać z dobrodziejstw techniki. Dużym plusem takiego programu jest to, że piłkarze zamiast siedzieć półtorej godziny na odprawie i przysypiać, dostają dyskietkę, na której są rozpisane indywidualne zadania do wykonania w danym meczu, a także informacje o przeciwniku, czy o sposobie poruszania się graczy w danym sektorze boiska. Pewien system zachowań obowiązuje na boisku i powtarza się. A komputer potrafi to przekształcić w dokładną analizę. Rozpracowanie rywali to tylko jeden z elementów przygotowania drużyny. Wspomaganie, czy odnowa biologiczna, to kolejne ważne aspekty. Jan Żurek - W liczących się piłkarsko krajach Europy, komputerowa analiza meczu jest prowadzona już od wielu lat. Nas nie było na to stać i nadal wielu klubów nie stać. Dziś w piłce liczą się szczegóły. Jeśli drużyna rywali jest dobrze rozpracowana, to może mieć to duże znaczenie dla losów meczu. Poziom piłki nożnej na świecie się wyrównał - to dotyczy zarówno reprezentacji, jak i klubów. Potrzebni są ludzie, którzy tworzyliby takie programy, czy analizy. To też są dodatkowe koszty. Ale takie rzeczy na pewno są przydatne. Gdybym miał na to fundusze, to korzystałbym z tego. Ściągnąłbym informatyka, który dokonywałby analiz. Bo trener nie jest w stanie takich spraw prowadzić. W klubach zachodnich wyznaczony specjalista przygotowuje menedżerowi i zawodnikom wszystkie ważne informacje na dyskietkach. Np. obrońca dostaje dokładny opis gry napastnika, przeciwko któremu będzie biegał w następnym meczu. Wszystko ma klarownie rozpisane, dzięki czemu wie, czego może się spodziewać. Z drugiej strony piłka jest nieprzewidywalna - można oglądać, analizować, być przygotowanym naukowo, a zawodnik i tak na meczu potrafi "wykręcić" jakiś niekonwencjonalny zwód i strzelić gola z przewrotki. Wtedy wszystkie analizy biorą w łeb. Jednak przy obecnym postępie technologicznym, unikanie najnowszych rozwiązań, choćby medycznych, jest ogromnym błędem. Jeśli na Zachodzie się z tego korzysta i odnosi dobre rezultaty, to dlaczego nie u nas?! "Tylko Piłka"/Wojciech Szaniawski