Polski napastnik ekipy Troyes zagrał w tym sezonie Ligue 1 sześć meczów i nie zdobył żadnej bramki. Za każdym razem wchodził z ławki rezerwowych. "Nie wytrzymałem i powiedziałem dziennikarzom, że trener jest wobec mnie nie fair, że stawia tylko na swoich ulubieńców" - wyznał były snajper Legii, który mimo wszystko nie poddaje się. "Trenerzy zmieniają się szybciej niż piłkarze. Daję sobie czas do końca sezonu, aby zaistnieć w lidze francuskiej" - podkreślił Saganowski. Jean-Marc Furlan stanowczo odpiera zarzuty Polaka. "Wszyscy zadajemy sobie pytanie: co się stało z piłkarzem, który w Portugalii strzelił tyle bramek i którego wszyscy podziwialiśmy na DVD zanim go tu ściągnęliśmy. To jakby dwaj różni piłkarze. Marek przyjechał do nas kompletnie nieprzygotowany, po ośmiu tygodniach wakacji. Brak szybkości, nie to tempo... Marek naprawdę mocno odstaje od innych" - wyjaśnia szkoleniowiec Troyes. "Saganowski nie daje mi najmniejszego powodu, żeby wystawić go w meczu. Bo skoro odstaje od innych w trakcie treningów, to nie mam żadnej nadziei, że w lidze będzie inaczej. Prawda jest taka, że ci, którzy grają, choćby słabo, i tak są lepsi od Polaka. Sytuacja jest tym bardziej przykra, że za Saganowskiego zapłaciliśmy dużo pieniędzy i wiązaliśmy z nim wielkie nadzieje" - dodał Jean-Marc Furlan.