Słowacy potrzebowali remisu ze Słowenią, aby zapewnić sobie kwalifikację na mundial. Cały kraj był gotowy na wielką fetę, bilety na sobotni mecz rozeszły się w mgnieniu oka (sprzedaż trwała 4 minuty), a jednak nasi południowi sąsiedzi przegrali 0:2. - Ten wynik bardzo mnie martwi. Nie panowaliśmy nad przebiegiem boiskowych wydarzeń, nasza taktyka się nie sprawdziła, zagraliśmy słabo. Szczególnie duże braki były widoczne w drugiej linii. Słowenia strzeliła gola po fantastycznym uderzeniu, a my nie byliśmy w stanie na to trafienie odpowiedzieć, nie tworzyliśmy sobie poważnych okazji strzeleckich. Winę biorę na siebie - skomentował szkoleniowiec Słowaków Vladimir Weiss. Równie dosadny jest komentarz Martina Skrtela. - Po ostatnim gwizdu sędziego rozpłakałem się. Nikt nie spodziewał się tego, że przegramy. Nie wiem, jak wytłumaczyć to, co się stało - powiedział obrońca Liverpoolu. Środowy mecz Słowaków z reprezentacją Stefana Majewskiego będzie więc opatrzony przypisem "o wszystko". Skrtel z powodu nadmiaru żółtych kartek nie będzie mógł zagrać przeciwko "biało-czerwonym". - Jestem załamany tym, że nie będę mógł wystąpić w tym meczu - przyznał.