W drugiej połowie najpierw przy stanie 2:2 z boiska wyleciało dwóch Francuzów, w 55. i 60. minucie. 10 minut po drugiej czerwonej kartce, Polaków na prowadzenie wyprowadził Kacper Masiak, a po jego trafieniu miały miejsce dwa kolejne wykluczenia we francuskiej drużynie, co zmusiło sędziego do zakończenia meczu, który był rozgrywany pod jurysdykcją francuskich przepisów, zabraniających gry, jeśli w zespole pozostało na boisku mniej niż 8 piłkarzy. - Francuzom puszczały nerwy, w pięć minut dostali dwie czerwone kartki, my strzeliliśmy gola na 3-2 i zaczęła się rzeź. Delikatnie mówiąc, rywale zachowywali się jakby nie byli z cywilizowanego kraju - stwierdził w rozmowie z Interią kapitan biało-czerwonych, Antoni Mikułko. Trener młodych Francuzów: Polacy chcieli się zemścić za porażkę 1:6 Pretensje do swoich piłkarzy miał także szkoleniowiec Francuzów, Bernard Diomede. - Niektórzy mogą nigdy nie wrócić do drużyny Francji. Muszą to zrozumieć. Inni mieli dobre nastawienie, starali się uspokoić sytuację. Postaramy się dobrze, na zimno przeanalizować, kto zachowywał się dobrze i kto zachowywał się źle. Jako trener ukarzę zawodników, których będę musiał ukarać - stwierdził w rozmowie z telewizją France 3. Francuz część odpowiedzialności zrzuca także na barki Polaków, argumentując, że wpływ na napiętą atmosferę tego meczu miał wynik z niedawnych mistrzostw Europy U-18, gdzie jego zespół rozbił Polskę 6-1. - Przez dwa dni czuliśmy napięcie wokół tego spotkania, ponieważ oczywiście Polska nie przetrawiła porażki 1:6 na Euro i zamierzała się zemścić. Natychmiast to się potwierdziło poprzez prowokacje, ataki i słowa, których nie powinniśmy słyszeć. To już nie był mecz towarzyski. Ostrzegaliśmy zawodników rano na rozmowie, ale brakowało im doświadczenia, wpadli w pułapkę i bali się kontuzji. Mieliśmy kumulację żółtych kartek, nie wszystkich moim zdaniem zasłużonych, co doprowadziło do trzech czerwonych. Ostatnia czerwona kartka nie podlega dyskusji, to było niedopuszczalne i gracz o tym wie. Jako pedagog wykonam swoją pracę. To, co się stało, nie może się powtórzyć. To musi się zmienić w następnym spotkaniu - dodał Diomede