Od wyniku starcia Ukrainy z Włochami zależało, która z tych reprezentacji pojedzie na mistrzostwa Europy. Przed 10. kolejką obie drużyny miały na koncie po 13 punktów, choć na drugiej pozycji utrzymywali się podopieczni Luciano Spallettiego. Był to efekt wcześniejszej wygranej z Ukrainą 2:1, a także lepszego bilansu bramkowego. Biorąc pod uwagę przebieg poprzedniego bezpośredniego spotkania tych drużyn, poniedziałkowa rywalizacja zapowiadała się na całkiem wyrównaną. Wiatru w żagle piłkarzom Ukrainy mogła dać nieco kontrowersyjna deklaracja prezydenta UEFA - Aleksandra Ceferina. Z jego słów można było wyczytać, że kibicuje reprezentacji Włoch. Zgodnie z przewidywaniami to Włosi utrzymywali się dużo częściej przy piłce, a Ukraina starała się zaskakiwać ich groźnymi kontrami. Czas jednak płynął, a kibice nie doczekali się w pierwszej połowie bramek. A okazji ku temu nie brakowało. Jedną z lepszych zmarnował w 30. minucie Davide Frattesi. Selekcjoner Ukrainy nie ma wątpliwości - należał się rzut karny Ostatecznie kibice bramek się nie doczekali, a rezultat 0:0 oznaczał, że to Włosi pozostaną na drugim miejscu i awansują bezpośrednio na EURO 2024. Niestety cieniem na spotkaniu kładzie się gigantyczna kontrowersja, do której doszło w doliczonym czasie gry. Powtórki pokazały, że w 93. minucie ewidentnie faulowany był w polu karnym Mychajło Mudryk. Z interwencją spóźnij się Bryana Cristante, który nie trafił w piłkę, zaś w nogę skrzydłowego Chelsea. Arbter Jesus Gil Manzano nie zdecydował się na podyktowanie rzutu karnego. Nie podbiegł nawet do monitora, żeby skorzystać z systemu VAR. Decyzja kontrowersyjnego hiszpańskiego sędziego, który w ubiegłym sezonie wyrzucił z boiska w meczu Barcelony z Osasuną Roberta Lewandowskiego, wywołała lawinę krytycznych komentarzy, nie tylko w mediach ukraińskich. Do kontrowersji odniósł się podczas konferencji prasowej selekcjoner reprezentacji Ukrainy - Sergiy Rebrov. Nie ukrywał, że w jego opinii doszło do faulu na Mudryku. Mimo niekorzystnego rezultatu szkoleniowiec był zadowolony z postawy swojej drużyny. - Mieliśmy plan na mecz. Graliśmy z aktualnym mistrzem Europy. Bardzo trudno jest stale wywierać presję na tym zespole od pierwszych minut. Dlatego w pierwszej połowie bardziej skupiliśmy się na obronie, a w drugiej graliśmy intensywniej, mocniej naciskaliśmy, dzięki temu odbieraliśmy piłkę i stwarzaliśmy sobie okazje. Chłopaki są rozczarowani, ponieważ nie udało nam się osiągnąć korzystnego rezultat. Myślę jednak, że zagraliśmy dobry mecz, za co mogę im tylko podziękować - dodał trener. Reprezentacja Ukrainy wciąż ma szansę na awans na EURO 2024. W marcu, podobnie jak reprezentacja Polski zagra w barażach.