"Pierwszym organem w tego typu sprawach jest komisja dyscyplinarna. Jeśli oni stwierdzą naruszenie nietykalności cielesnej, to możemy zawiesić licencję trenerską. Żeby w ogóle doszło do tego, musi być zgłoszenie z klubu lub od jakiejś osoby. W przypadku bardzo medialnych spraw, od razu się nimi interesujemy. Nie możemy zostać bez reakcji, jeśli doniesienia okażą się prawdziwe" - powiedział sport.tvp.pl Paweł Grycmann, dyrektor szkoły trenerów PZPN-u, Konflikt pomiędzy stronami opisanymi wcześniej narastał od jakiegoś czasu, a jego eskalacja nastąpiła 5 marca po meczu Motoru Lublin z GKS-em Jastrzębie (2-1). Jak wynika z relacji portalu sport.pl, trener był zdenerwowany na rzeczniczkę, że ta nie wzięła udziału w konferencji i chciał z nią to wyjaśnić. W jej obronie stanął prezes i doszło do kłótni. Feio miał pod ręką metalową podkładkę na kartki i rzucił nią w Tomczyka. Skończyło się na rozciętym łuku brwiowym i wizycie w szpitalu. Portugalczyk natomiast opuścił Lublin. Maciążek potem potwierdziła sport.pl, że trener ją obrażał i uderzył prezesa. Motor Lublin. Konflikt na linii prezes-trener był od dawna Już jednak wcześniej Feio i Tomczyk się nie dogadywali. Zaczęło się od rzekomo zablokowanej wypowiedzi trenera po meczu ze Stalą Rzeszów. Miał stać za tym prezes. Ten wydał oświadczenie, w którym podkreślił, że zależy mu na klubie i zawiódł się na trenerze, którego sam zatrudnił. Potem przyszła sprawa z ceną biletów na mecz Pucharu Polski z Rakowem Częstochowa. Klub znacznie podniósł kwoty. "Naszym celem nie jest przerzucanie ciężaru finansowego na kibiców, natomiast potrzebna jest partycypacja i wspólnota fanów, chcących pomóc drużynie (...) Potrzebujemy wsparcia finansowego, żeby się rozwijać" - powiedział Tomczyk, cytowany przez sport.tvp.pl. Kibice zjawili się na trybunach, ale w ramach protestu nie było zorganizowanego dopingu. Po spotkaniu, przegranym przez Motor 0-3, Feio powiedział: "Jesteśmy chyba jedynym klubem w Polsce, którego prezes smuci się zwycięstwach i jest szczęśliwy po porażkach. Dziś, gdy przychodziłem z drużyną na stadion, to nie widzieliśmy, czy gra MOSiR Lublin, czy Motor Lublin, bo na zewnątrz nie ma żadnej flagi Motoru". Jeszcze w poniedziałek ma pojawić się oświadczenie klubu niedzielnego zajścia.