Dynamoprzebywa na zgrupowaniu w Szwajcarii i 77-letni szkoleniowiec udzielił wywiadu tamtejszym mediom. Rozmawiali głównie o wojnie. Tak mówił o jej początku. - Zdążyliśmy wrócić z zgrupowania w Turcji, a za dwa dni miały ruszyć rozgrywki. W nocy obudziły mnie błyski i wybuchy przypominające grzmoty. Pomyślałem, że to burza z piorunami. Dopiero po chwili zrozumiałem co się zaczęło - mówi Lucescu. - Błyskawicznie ambasada rumuńska zaczęła nalegać, bym wrócił do Rumunii. Wyjechaliśmy, ale dopiero jak się udało zabrać cały zespół. Sceny jak z II Wojny Światowej Rumuński szkoleniowiec wspomina drogę, którą pokonali z Kijowa do Rumunii. Najpierw jechali autokarem kilkanaście godzin do granicy z Mołdawią, a potem do Bukaresztu. - Nigdy nie zapomnę ciągnącej się kolejki samochodów. Widzieliśmy też pięciokilometrowy korytarz, którym szli ludzie. Mężczyźni odprowadzali swoje rodziny do granicy i wracali na front. To mi przypomniało sceny z II Wojny Światowej - twierdzi Lucescu. Dziennikarze pytali też, dlaczego piłka nożna jest tak ważna dla Ukrainy w obliczu trwającej wojny. - Każdy sport niesie w sobie ideę pokoju. To braterstwo i poczucie wspólnoty. Wojna jest przeciwieństwem. To mrok, śmierć i bieda. Chcę, żeby świat wybrał stronę piękna - podkreśla szkoleniowiec. Po rozpoczęciu wojny Dynamo wyjechało z Ukrainy i rozgrywało spotkania, z których dochód przekazywano na pomoc swoim rodakom. Grało m. in. z Legią w Warszawie. Kilka dni temu zmierzyło się w Szwajcarii za Yverdon i Lausanne, a w sobotę rozegra sparing z FC Sion. - Byłem rozczarowany podejściem największych europejskich klubów. Mogli wesprzeć Ukrainę, ale część nam odmówiła rozegrania charytatywnego meczu - przyznaje Lucescu. "Czy Putin może spać?" "A gdyby na przeciwko usiadł Władimir Putin, to co by mu pan powiedział" - padło pytanie. - Najpierw zapytałbym, czy jest w stanie spać - odparł Lucescu. - Uważa się za drugiego Piotra Wielkiego. Problemem tych starych imperiów jak Rosja, jest to, że żyją czymś, czego już dawno nie ma. Lucescu podkreślił, że ma nadzieję na zakończenie wojny. Tyle że... - Szkoda, że koniec tej wojny, w której giną ludzie, płoną żywcem, zależy od kilku ludzi, a nie od całego świata. Cała ludzkość, wliczając w to Rosjan, nie chce wojny. Tylko kilku chce przejść do historii. Można to zrobić albo za szlachetne czyny lub kryminalne. Wciąż marzę o tym, by przywrócić Ukrainie uśmiech.