Co prawda rozgrywki w polskiej lidze jeszcze trwają, ale już można wybrać transferowy niewypał sezonu. Pieniądze, które lubiński klub wydał na Duszana Djokicia nie zwróciły się nawet w ułamku procenta. Jak dowiedziała się INTERIA.PL, serbski napastnik zarabia miesięcznie 50 tysięcy złotych. Z tak wysokim honorarium plasuje się w czołówce najlepiej opłacanych zawodników w KGHM Zagłębie Lubin. 31-letni napastnik do stolicy polskiej miedzi trafił przed sezonem, kiedy prezesem klubu był jeszcze Jerzy Koziński. Ściągnięcie mało perspektywicznego snajpera od początku budziło ogromne podejrzenia. Piłkarskie CV, podobno doświadczonego zawodnika, na nogi w żaden sposób nie powalało biorąc pod uwagę fakt, iż ostatnim jego klubem był chiński zespół Chongqing Lifan. Kibice "Miedziowych" już dawno zdążyli na nim postawić krzyżyk. Nic w tym dziwnego, Serb nie dał im ani jednego argumentu, aby udowodnić, że jest wartościową częścią drużyny. Statystki dla Djokicia są bezlitosne - 6 występów w Ekstraklasie, 0 goli. A ostatnio Serb ma nawet problem, aby załapać się do meczowej osiemnastki. Kontrakt byłego piłkarza Crveny Zvezdy Belgrad i FC Brugge wygasa dopiero za rok. Przez ten czas będzie on pobierał horrendalną pensję. Życie jak w Madrycie - chciałoby się powiedzieć? Nie, to tylko Lubin.