Jedna ofiara śmiertelna i aż 15 rannych - to tragiczny bilans wypadku, do jakiego doszło w sobotę w miejscowości Lechów. Podróżujący drogą krajową nr. 74 bus wiózł drużynę juniorów Alitu Ożarów. Z nieznanych przyczyn kierowca zjechał z drogi i uderzył w drzewo. Na miejscu błyskawicznie zjawiło się kilka karetek pogotowia. - W busie jadącym krajową trasą numer 74 od Kielc w kierunku Opatowa prócz kierowcy było 17 zawodników w wieku od 16 do 18 lat oraz ich trener. Między miejscowościami Lechów i Lechówek doszło do wypadku. Bus zjechał z drogi i uderzył w drzewo. Zatrzymał się leżąc na prawym boku - przekazała w rozmowie z przekazała w rozmowie z redakcją "Echo Dnia" oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Kielcach, Małgorzata Perkowska-Kiepas. Funkcjonariusze, pod nadzorem prokuratora prowadzą czynności w celu jak najszybszego wyjaśnienia przyczyn i okoliczności wypadku. Trasa na tym odcinku jest całkowicie zablokowana, a przewiduje się, że utrudnienia w ruchu potrwają aż do godziny 19:30. Tragiczne wieści, nie żyje polski olimpijczyk. Długo walczył z chorobą Z nieoficjalnych informacji przekazano, że wypadku nie przeżył 65-letni kierowca busa. Trener drużyny Alit Ożary, a także dziewięciu piłkarzy zostało natomiast przetransportowanych do szpitala. Alit Ożarów wydał oficjalny komunikat. Odwołano najbliższe spotkania W związku z tragicznym wypadkiem klub opublikował oświadczenie, w którym poinformował o odwołaniu wszelkich zaplanowanych w najbliższym czasie spotkań i imprez sportowych. "Ze względu na okoliczności, wszelkie spotkania oraz innego rodzaju imprezy sportowe zostają odwołane ze skutkiem natychmiastowym. W obliczu sytuacji, która nas dotknęła, decyzja ta jest oczywistą i nie podlega żadnej dyskusji. W tym momencie czekamy na więcej potwierdzonych informacji. Prosimy o cierpliwość." - brzmiał oficjalny komunikat. Heroiczna postawa trenera Alitu Ożary. Lekarzom nie udało się uratować życia szkoleniowca Na nieco ponad trzy godziny od wypadku media obiegła kolejna wstrząsająca wiadomość. Mimo interwencji lekarzy w szpitalu zmarł 43-letni trener drużyny. Prezes Alita Ożarów w rozmowie z redakcją "WP Sportowe Fakty" ujawnił, że to jego bohaterska reakcja zapobiegła prawdopodobnie jeszcze większej tragedii. - Gdyby nie trener, który kierownicę złapał i przekręcił, to uderzyliby centralnie w to drzewo i - jak twierdzą chłopcy - wszyscy prawdopodobnie by zginęli - relacjonował Grzegorz Witek. - Chłopcy mają mniejsze lub większe obrażenia, ale prawdopodobnie wszystko jest dobrze. Było w sumie 17 chłopców. Na tę chwilę mam informację o dziewięciu z nich, na pewno trzem nic się nie stało - przekazał.