Seluk, znany z tego, że w przeszłości był między innymi agentem Yayi Toure i kilka razy ostro spinał się z Pepem Guardiolą, obecnie prowadzi raczej mniej znany zawodników, których transferuje głównie na rynek rosyjski. Obecnie mieszka w Barcelonie, ale w przeszłości długo działał na Ukrainie, będąc związany z Metalurgiem Donieck czy Tawrią Symferopol. Tym bardziej może dziwić jego stanowisko i kuriozalne pomysł. - Wyszedłem już dawno z polityki. I uważam to za dziwne, że sport został w nią wciągnięty. Wszystkie zawody prowadzą przecież do pokoju, a sportowcy nie powinni być zakładnikami sytuacji politycznej - uważa Seluk. Czytaj także: Ukraiński piłkarz wzruszony pomocą Polaków Jak przyznał, izolacja rosyjskich klubów może wyjść im na dobre, bowiem dostana rok, by poukładać swoją sytuację pod względem organizacyjnym, bo jak uważa, mają tutaj sporo do nadrobienia. Wierzy też, że sankcje nie potrwają długo i Rosjanie wrócą do międzynarodowych rozgrywek. I proponuje też rozegranie towarzyskiego meczu z Ukrainą. - Odbyłby się mecz, w którym wszyscy podaliby sobie ręce. Wśród nich są i dobrzy i źli, tak jak u polityków czy artystów. Nie można winić wszystkich, jeśli ktoś zrobił coś złego - dodaje Seluk. Ukraiński serwis "Segodnya", oburzony propozycją agenta, pyta retorycznie, czy taki mecz chciałby rozegrać w Mariupolu czy w Buczy? I wydaje się to zasadne.