Ukraińcy długo nosili w sobie traumę po przegranym finale fazy barażowej sprzed dwóch lat. Drogę na mundial w Katarze na ostatniej prostej zamknęli im wtedy... Walijczycy. Teraz miało być zupełnie inaczej, mimo że o awans znów przyszło się bić z Wyspiarzami. Za Islandią przemawiało bardzo niewiele. Grała na stadionie, na którym dominowali kibice z Ukrainy. W dodatku ze świadomością, że w trwających eliminacjach na pięć wyjazdowych spotkań przegrała cztery. Trwa mecz Walia - Polska w Cardiff. Zobacz relację live z tego spotkania Ukraina znów ucieka z piekła. Cios i podwójna riposta na szlaku do Euro Tymczasem w pierwszym kwadransie żadna z drużyn nie zdołała wypracować choćby optycznej przewagi. Obie schowały się za podwójną gardą, czyhając na sposobność do szybkiego ataku. Formacje defensywne nie pozwoliły sobie jednak na moment dekoncentracji. Ale już po 30 minutach gry było 1-0 dla Islandczyków. Piłkę przed polem karnym otrzymał Albert Gudmundsson i mimo asysty czterech rywali zdecydował się na płaski strzał. Stojący między słupkami Andrij Łunin podjął próbę interwencji, ale nie zapobiegł utracie bramki. "Gospodarze" zdołali odpowiedzieć jeszcze przed przerwą. Trafienie Romana Jaremczuka nie zostało jednak zaliczone. Arbiter słusznie odgwizdał pozycję spaloną. Drużyna Serhija Rebrowa miała więc powtórkę z czwartkowego półfinału. W starciu z Bośnią i Hercegowiną też musiała gonić wynik i... dopięła swego dopiero w kocówce spotkania. Zwycięstwo zapewniła sobie dzięki golom zdobytym w 85. i 88. minucie. Probierz "odstrzelił" go w ostatniej chwili. Wiemy, co wydarzyło się dzień wcześniej Tym razem na wyrównanie nie musiała czekać tak długo. Niespełna dziesięć minut po rozpoczęciu drugiej połowy indywidualną szarżę przeprowadził Wiktor Cygankow - złamał akcję ze skrzydła do środka i mierzonym strzałem umieścił piłkę w siatce. 1-1! Ukraina złapała wiatr w żagle i próbowała pójść za ciosem. Rywale bronili się kurczowo, ale szczęśliwie. Przetrwali nawałnicę i w ostatnim kwadransie znów dominował futbol zachowawczy. Ale wystarczył jeden przebłysk ukraińskiego zespołu, by rozstrzygnąć losy meczu. W 84. minucie piłka trafiła do zawodzącego w tym spotkaniu Mychajło Mudryka, ten z kilkunastu metrów uderzył bez przyjęcia po ziemi i zrobiło się 2-1! To był cios na wagę awansu do finałów Euro 2024.