Legendarny bramkarz "Orłów Górskiego" jest wstrząśnięty kolejnymi zeznaniami świadków w sprawie "mobilizowania" polskich piłkarzy przed meczem z Włochami ("biało-czerwoni" pokonali wtedy wicemistrzów świata 2:1, dzięki czemu do ćwierćfinału awansowała Argentyna - przyp. red.). - Jak to się mówi, Bóg nie rychliwy, ale sprawiedliwy. Prawda wyszła w końcu na jaw. To dla mnie osobista tragedia. Doszło do wielkiego sk....... Inaczej nie mogę tego nazwać. Chociaż Bóg ukarał Gadochę już wtedy, w 1974 roku, bo przecież Robert nie strzelił na niemieckich mistrzostwach ani jednej bramki. Było trzech napastników. Lato strzelił siedem goli i został królem strzelców, Szarmach pięć i miał wicekróla, a Gadocha ani jednej - wyznał na łamach "Super Expressu" Tomaszewski, który nie kryje żalu do byłego kolegi z reprezentacji. . Rozumiem, że Bóg go ukarał, ale czemu nas pokarał takim kolegą?! Jeżeli będzie jakiś zlot "Orłów Górskiego" to najpierw zadzwonię i spytam, czy Robert tam będzie. Temu człowiekowi ręki już nie podam. Uważam, że ta sprawa to największe świństwo w historii polskiej piłki! - stwierdził Tomaszewski.