INTERIA.PL: Po świetnym początku meczu z Polonią, na początku drugiej połowy do głosu doszli goście. Nagle ze stanu 2-0 zrobiło się 2-2. Swój dzień miał jednak Dawid Nowak i po niezwykle emocjonującym spotkaniu trzy punkty zostały w Bełchatowie. Tomasz Wróbel, pomocnik GKS-u: Rzeczywiście, w pewnym momencie nasza sytuacja zrobiła się nieciekawa. Nie powinniśmy do tego dopuścić. Myślę, że należało skupić się na tym, aby dowieść korzystny wynik do końca. Wszyscy przecież wiemy, iż Polonia ma kilku świetnych piłkarzy, którzy mogą sami przesądzić o losach meczu. Kluczowe dla odniesienia tego zwycięstwa było jednak to, że mieliśmy w swoim składzie Nowaka. Trener świętował z wami to zwycięstwo czy zganił za to, że tak słabo zaczęliście drugą połowę? - Sam szkoleniowiec mówi, że trener powinien cieszyć się jako ostatni. To, że prowadzi się różnicą dwóch goli, wcale nie daje pewności wygranej. Z fetowaniem trzech punktów warto więc czekać do końcowego gwizdka. Mecz z Polonią to już jednak przeszłość. Skupiamy się już na najbliższym spotkaniu z Cracovią, które zamierzamy wygrać. Wszyscy dopisują nam trzy punkty, ale jestem przekonany, że to zwycięstwo wcale łatwo nie przyjdzie. Wygrana nad Polonią sprawiła, że znów jesteście w ligowej czołówce. Do wicelidera tracicie tylko punkt. - Racja, to drobna strata. Najważniejsze jest jednak to, aby cały czas być blisko tych najlepszych i nie pozwolić im "odskoczyć". Jeśli chcemy znajdować się w czołówce, to nie możemy tracić punktów. Do Krakowa pojedziemy po wygraną i wszystko zależy od nas. Stawiacie sobie jakiś konkretny cel przed dwoma ostatnimi w tym roku spotkaniami? - Jestem optymistą, więc powiem otwarcie: chcielibyśmy zgarnąć sześć punktów. Nie będzie to łatwe, ale mamy bardzo silną drużynę, ostatnio omijają nas kontuzję i stać nas naprawdę na wiele. Maciej Bartoszek mówił dwie kolejki temu, że w tym roku chcecie zdobyć jeszcze sześć "oczek". Cztery już macie, więc do minimum wyznaczonego przez trenera jest już blisko. - Ja, jako piłkarz GKS-u, uważałem, że w czterech meczach możemy zdobyć dwanaście punktów. Zawsze tak będę mówił, bo mamy bardzo wysokie ambicje. Zwycięstwo z Polonią zażegnało wasz lekki kryzys? Nawet trener otwarcie przyznał, że ostatnio byliście w gorszej dyspozycji. - Kryzys? To bardzo duże słowo. Jak się przegra dwa mecze z rzędu, to zaraz wszyscy mówią o kryzysie. Nie zgadzam się z tym. Cóż, po prostu w pewnym momencie zawiodły u nas niektóre elementy, do których nie chciałbym teraz wracać. Jak mówiło się nieoficjalnie, waszym głównym problemem było zaangażowanie. - No tak, o to mi chodziło. Wspominało się o tym, że widoczny był u nas brak zaangażowania i chyba rzeczywiście można tak było stwierdzić. Jak piłkarzowi wkrótce wygasa kontrakt i nie wie, na czym stoi, to może mieć trudności ze skupieniem się na grze. Chociaż ja akurat nie mam z tym problemu. Rozmawiał Piotr Tomasik