- Jestem święcie przekonany, że tę Bitwę Warszawską 7 (adres siedziby PZPN - PAP) wygramy - powiedział Tomasz Jagodziński. - Opieram to na osobistych i telefonicznych rozmowach z delegatami, którzy rozumieją fatalną sytuację, zły wizerunek PZPN, który trzeba natychmiast zmienić. Obecne kierownictwo nie zrobiło nic, ani w tej, ani w wielu innych sprawach. Jestem optymistą i sądzę, że wygramy tę niedzielną bitwę, bo już mamy zagwarantowaną zwykłą większość głosów. - Nadchodzi chwila prawdy. W niedzielę okaże się kto naprawdę opowiada się za zmianami w PZPN, a z czyich ust były to tylko czcze deklaracje - dodał. Jego zdaniem, głosowanie nad absolutorium dla członków zarządu powinno być tajne. - Skoro wybory prezesa przed rokiem były tajne, to i teraz powinna zostać utrzymana ta zasada. Gdyby tak było nasze szanse rosną. Wtedy możemy liczyć na poparcie klubów ekstraklasy, które boją się zemsty PZPN i w przypadku jawnego głosowania mogłoby opowiedzieć się za obecnymi władzami - wyjaśnił. Podobnie uważa Kazimierz Greń, który stracił mandat delegata po tym, jak zrezygnował z działalności w zarządzie PZPN i w niedzielę wystąpi na zjeździe w roli gościa. - Los zjazdu leży w rękach delegatów reprezentujących kluby ekstraklasy. Pozostałe siły są podzielone mniej więcej po połowie - uważa szef Podkarpackiego ZPN. - Kluby pierwszej ligi jako kiełbasę wyborczą otrzymały obietnicę zwolnienia ich z opłat sędziowskich. To około 300 tys. złotych rocznie. Ruch jest dobry, te pieniądze na pewno przydadzą się klubom. Tylko dziwnym trafem temat pojawił się kilka dni przed zjazdem... - dodał Greń. - Trzech ministrów nie dało rady rozbić betonu PZPN, ale mam nadzieję, że nam się uda. Opozycja wobec władz była zawsze, tylko teraz się ujawniła. W ciągu czterech tygodni zebraliśmy liczną grupę działaczy, którym zależy na zmianach. A przez 14 miesięcy rządów Grzegorza Laty nic się nie zmieniło, chyba, że na gorsze. Zapowiedziałem już dawno, że jeśli nie będzie reform, to przejdę na drugą stronę barykady i tak się stało - powiedział. Jak dodał, w PZPN jest wielu dobrych działaczy, tylko trzeba zmienić system zarządzania całą strukturą piłkarską w Polsce. Podczas sobotniej konferencji prasowej Greń zapewnił, że w przypadku porażki na zjeździe opozycja "nadal będzie robić swoje". - Mamy przygotowany nie tylko plan A, ale i B, a nawet C. Wszystko ujawnimy w stosownym czasie - stwierdził. W porządku obrad zjazdu nie ma punktu dotyczącego zmian we władzach związku. To oznacza, że nawet w przypadku nieudzielenia absolutorium obecnemu zarządowi, odwołanie prezesa Grzegorza Laty może być trudne. Do wprowadzenia tego punktu potrzeba bowiem głosów 2/3 delegatów. W zjeździe może uczestniczyć 116 delegatów. 60 z nich reprezentować będzie Wojewódzkie Związki Piłki Nożnej, czyli tzw. teren. Liczba reprezentantów poszczególnych ZPN zależy od liczby klubów w ich okręgu (od pięciu do dwóch). 50 delegatów na zjazd reprezentować będzie tzw. futbol zawodowy, czyli kluby ekstraklasy (każdy po dwóch) i pierwszej ligi (każdym po jednym). Środowiska trenerów i sędziów będą reprezentowane przez jednego delegata, futbol kobiecy - dwóch, podobnie jak futsal.