O sprawie informuje "Przegląd Sportowy" w czwartkowym wydaniu. Ta historia tak naprawdę zaczyna się jednak o wiele wcześniej - 24 marca 2016 roku. Tamtego dnia Rafał Kosiec, wówczas piłkarz Polonii Warszawa, spadł ze schodów i doznał bardzo poważnego urazu kręgosłupa szyjnego. Jeden z kręgów uległ złamaniu. W wyniku odniesionych obrażeń 33-latek jest sparaliżowany od klatki piersiowej w dół. To właśnie od niego Hajto pożyczył dużą kwotę pieniędzy. Do dzisiaj - jak twierdzi poszkodowany - nie oddał ani złotówki, mimo że był gorliwie ponaglany. Nie dotrzymał kilku umówionych terminów. Ostatni z nich upłynął w styczniu. Tata miał wypadek Bliscy znajomi 47-latka twierdzą, że z kłopotami finansowymi boryka się od dawna, co ma się wiązać przede wszystkim z jego zamiłowaniem do hazardu i skłonnością do rozrzutnego stylu życia. - Tomek Hajto zwrócił się do mnie na początku 2019 roku. Mówił, że potrzebuje pieniędzy, bo jego tata miał wypadek. Potem on sam musiał przejść operację ścięgna Achillesa, po niej czekała go rehabilitacja, nie mógł normalnie pracować. Chciałem mu pomóc - opowiada 33-letni Kosiec na łamach "PS". Hajto to były reprezentant Polski. Na przełomie wieków zaliczył 62 mecze w drużynie narodowej, co dało mu miejsce w Klubie Wybitnego Reprezentanta. W latach 1997-2005 grał w Bundeslidze. Wrócił z Niemiec jako bardzo zamożny człowiek. To był wielki bal Jesienią 2017 roku był gościem w popularnym programie Kuby Wojewódzkiego. Zapytany o status materialny, z szelmowskim uśmiechem mówił tak: - Spokojnie. Mam 45 lat, w życiu na wszystko sam zapracowałem, notabene bardzo ciężko. Nie będę żył jak Bill Gates, ale wydaje mi się, że na takie życie, które chcę, to mnie stać. Chcę się jeszcze spełnić biznesowo. - A ile przebalowałeś? - zapytał prowadzący. - Tak szczerze? 20 milionów złotych - odpowiedział Hajto. Dzisiaj nie ma przy sobie nawet jednej setnej tej kwoty. Właśnie tyle winien jest człowiekowi, który potrzebuje miliona złotych, by udać się na wyczekiwaną operację do USA. Zabieg zaplanowany w Los Angeles nie przywróci mu sprawności, ale ma uśmierzyć bóle neurologiczne, które każdego dnia odbierają siłę do życia. Do redakcji "PS" Hajto przesłał oświadczenie w tej sprawie. "Obecnie finalizuję wszelkie kwestie, które pozwolą zakończyć sprawę" - czytamy w ostatnim zdaniu. Kosiec ujawnił natomiast, że jego dłużnik podpisał weksel, zobowiązując się do spłaty pożyczonej kwoty do końca 2021 roku. Kobieta na sumieniuTo nie pierwszy skandal z udziałem byłego reprezentanta kraju. Jeszcze w czasach gry w Bundeslidze wpadł na handlu papierosami bez akcyzy i został za to prawomocnie skazany na karę grzywny. Kiedy wrócił do kraju, o jego finansowych "wyskokach" krążyły legendy. Jeśli wierzyć jego byłym kolegom z szatni, po przegranej w kasynie potrafił prosić zawodników o kilkaset złotych na przeżycie. Raz wcielił się natomiast w rolę skarbnika, gdy piłkarze ŁKS-u zbierali pieniądze na prezent ślubny dla jednego z nich. Mieli kupić telewizor, ale - jak twierdzą dawni kompani - Hajto przeszedł do Górnika Zabrze razem z uzbieraną sumą i przestał odbierać telefony. Do najpoważniejszego zdarzenia z jego udziałem doszło jednak w 2007 roku. Na przejściu dla pieszych ze skutkiem śmiertelnym potrącił wówczas kobietę. Usłyszał wyrok dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery. UKi